poniedziałek, 27 stycznia 2014

Cien años Gabi!

Dziś nasza Kochana Gabi obchodzi swoje 13 urodziny <3
Słońce, jesteś już taka stara ... no cóż przygotuj się, że wkrótce wszyscy umrzemy ^.^ 
Mniejsza z tym ;D
Z tej okazji chcemy życzyć Ci:
-Szczęścia,
-Zdrowia,
-Dobrych ocen w szkole,
- Byś spotkała Xabiego, ^.^
- By spełniły się twoje marzenia,
- Dużo weny,
- By Natalka przepisała się do innej szkoły, xD
- I wszystkiego czego sobie życzysz,

Oraz mamy dla Ciebie parę małych niespodzianek:






To nie koniec. Teraz pokażemy Ci, że na prawdę jesteś niesamowitą pisarką. "MINI RECENZJA" 


Muszę przyznać, że spodobał mi się twój styl pisania.
Podoba mi się sposób, w jaki oddajesz uczucia bohaterów.

~kornelia80 

Kochana ^.^ Co mogę powiedzieć ?
Znałam wcześniej zakończenie, więc mnie tak nie zdziwiło, mimo tego łezka w oku się zakręciła.

~Kaśka Ferro 

Kocham, kocham, kocham :*
Komentuję pierwszy raz, bo wcześniej nie miałam weny ;*

Strasznie mi się podobał ten OS :D
~Marsha 

Genialny <33333333333333
Ojejku, bardzo dziękuje za dedykację <333333

Nie zawaliłaś jest booooooooooooooooski <3333333333333
Kochaaaaaaaaaaaam <333333333333

~Mio Akanishi

Tak, oczywiście, zwaliłaś to, aha...
Nie gadaj tutaj kłamstw!
Naprawdę geeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeenialny<33333333333333333333333333

~Lena Tavelli;* 

Super!
Dzięki za dedykację!
Nie zawaliłaś! Jest super!
Oddaj trochę talentu!
Nie bądź taka oddaj!
Na serio czekam na następny z niecierpliwością!

~Weruś :D

Brak słów :x
Prawie się popłakałam ;c
OS oczywiście genialny, ale smutne zakończenie ;c

Liczę na to, że następny będzie bardzooo szybko i czekam na partówkę c;
Jeśli się szybo nie pojawi będę cię męczyć na gg c:
Podsumowując: CUDO <33

~Violetta Castillo

Przepraszam, że z opóźnieniem komentuj, ale wcześniej za dużo blogów w obserwowanych, ale większość pousuwałam, więc jest już okej
supcio <33
haha, jaki Fede ;p
biedny Marcuś :C
Viomas będzie ja to wiem *.*
Leon wróci na tor <3
Fran do niej zadzwoniła by powiadomiła Tomas
czekam na next ;***

~Gumiś;*

Boski!
Ten ostatni tekst mnie rozwalił Nie dawaj Babie Pieniędzy ha ha lecę do next'a <33
~sandrulka
 
Naprawdę super super super kocham z niecierpliwością czekam na next!
~FRANCESCA
 
 Rozdział boski !!!
Biedna Violka.
Kocham twoje opowiadania :D
~Niezwykła
 
 
rozdział świetny ;*
biedni są
ciekawe kto wysadził studio?
czekam na następny xd
~Naty Verdas
 
 Cudownyy <3
Marco sie skrada hahaha..
Czekam na nextaa <3 <3
~Agaa
 
Jesteś geniaaaaalna <33
 
A teraz na deser ... OneShot by Mio Akanishi ♥

~One shot o Mabi (Marco i Gabi) „Magiczne chwile zdają się być nie realne a jednak możliwe~

Ten dzień był wyjątkowo ponury? Smutny i deszczowy.Przynajmniej początek. Dalsza jego część miała być zupełnie inna. Był dziś dwudziesty siódmy stycznia. W tym dniu obchodziła urodziny nijaka Gabi. Nie zaczął jej się ten dzień najlepiej, ale nie wiedziała że dalsza część dnia sprawi jej miłe zaskoczenie.Dziewczyna właśnie wracała ze szkoły do domu. Nie miała dzisiaj najlepszego humoru, a pogoda go jedynie pogorszała. Szła powoli rozmyślając. Dzisiaj w szkole niebyło fantastycznie, lecz wręcz makabrycznie. Na chemii Natalka przez „przypadek” wylała na nią substancje chemiczną. Na szczęcie nie była ona szkodliwa. Ale wracała cała mokra do domu i przesiąknięta zapachem substancji. Przez co nie była szczególnie szczęśliwa. Szczerze nienawidziła Natalki. Kiedy na nią spoglądała miała ochotę ją udusić, ale krążyła jej po głowie jedna taka myśl żeby emigrować ją do Kanady. Jakież by to było piękne. Myślała zawsze. Jednak nie chciała aż tak ukarać biednych Kanadyjczyków. Którzy nie miłowali by jej. Nie zawsze jej nie nienawidziła kiedyś były przyjaciółkami, jednak przyjaźń z nią jedynie ją męczyła. Gdyby wciąż się z nią przyjaźniła, utknęła by w miejsc, ta znajomość wysysała by z niej całą energie życiową. Musiała zerwać przyjaźń. Po dokonanym poczynieniu. Lepiej się czuła. Nie męczyła się już, była szczęśliwa. Niestety Natalka robiła jej czasami „przypadkowe incydenty” z których nie była bardzo zadowolona. Ale już przywykła, no starała się przywyknąć.Ale wracając do teraźniejszości. Szła prosto do domu, całkowicie zamyślona. Idąc tak nie zauważyła przed sobą idącego chłopaka. Uderzyli w siebie i z impetem upadli o zimny asfalt. Gabi podniosła się z zamiarem nawrzeszczenia chłopaka , lecz kiedy podniosła się z Ziemi zatonęła w jego pięknych oczach. Jeszcze chwile wpatrywała się w tańczące iskierki w jego oczach. Aż się otrząsnęła. A on powiedział:
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię. – Powiedział.
- Nie szkodzi. – Odpowiedziała po chwili. – Jestem Gabi. – Dodała i podała mu rękę.
- Marco. – Powiedział i uścisnął jej dłoń. – Może Cię odprowadzić. – Powiedział z nutką nadziei w głosie. Gabi oczywiście od razu przystała na jego propozycji. I już chwile później ruszyli krętymi uliczkami, kierując się do domu dziewczyny. Dużo rozmawiali, od razu znaleźli wspólny język, dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Gabi poczuła coś do niego, jednak nie wiedziała jeszcze co. Dowiedziała się też że będą chodzić do tej samej szkoły. Jednak do innych klas. Ponieważ Marco jest odrobinę starszy od niej. Marco czuł że przy niej może się otworzyć, porozmawiać o wszystkim. Jednak dużo się o niej nie dowiedział, ponieważ znaleźli się przed domem dziewczyny. Zapomniała kluczy więc zadzwoniła na dzwonek. Marco postanowił poczekać aż wejdzie do środka. Po kilku minutach drzwi otworzyła rodzicielka dziewczyny. Na widok Marco zdziwiła się i zawołała tatę Gabi.
Przyjrzał mu się i powiedział:
- Marco Taveli? – Chłopak skinął głową że tak, trochę zdziwiony.
- Jestem przyjacielem twojego Ojca. Musiał on wyjechaćna załatwić parę spraw biznesowych, a twoja matka pojechała wraz z nim. Poprosili nas abyśmy na dwa tygodnie ugościli Ciebie u nas w domu.Marco i Gabi byli trochę zdziwieni. No dobra bardzo zdziwieni. Ale też szczęśliwi. W ten sposób mogą się lepiej poznać. W domu był już bagaż Marco z najpotrzebniejszymi rzeczami. Gabi zaprowadziła go do pokoju gościnnego i pomogła mu się rozpakować.Marco zerknął do pamiętnika Gabi kiedy wyszła i dowiedział się z niego że ma dziś urodziny.Poprosił Mamę od Gabi aby kazała iść Gabi do jej babci i żeby spędziła tam popołudnie. Rodzicielka od Gabi zaczęła zadawać pytania dlaczego a Mrco odpowiedział jednym zdaniem: „ Mam dla niej niespodziankę” . Matka Gabi bez oporu zgodziła się na to.

6 godzin później
Marco z już przygotowaną niespodzianką czekał na przybycie Gabi. Wszystko było doskonale przygotowane. Dekoracje porozwieszane, balony nadmuchane, tort już czekał w kuchni na pokrojenie go. Wszyscy znajomi Gabi rozmawiali i zajadali się przygotowanymi przekąskami. Brakowało tylko solenizantki. Jedno nie pasowało Marco. Jakaś dziewczyna ciągle stała obok niego i starała się mu przypodobać. Ciągle coś nawijała jak papuga. Nie dało się jej zamknąć. Marzeniem Marco było wyrzucenie jej przez okno. Tą dziewczyną była Natalka. Chwilkę później usłyszeliśmy dźwięk kluczy a zamku. Więc wszyscy zaczęliśmy się chować i gasić światła. Do środka weszła Gabi z posępną miną.Wszyscy wyskoczyliśmy z kryjówek, śpiewając „Sto lat”. Twarz dziewczyny od razu rozpromieniła się. Zaczęła ściskać wszystkich po kolei. Omijając Natalkę szerokim łukiem. A najdłużej zatrzymała się przy Marco. Ponieważ dowiedziała się że to on wymyślił tą uroczą niespodziankę. Gabi po podziękowaniu wszystkim poszła się na górę przebrać. Natalka wykorzystała to iż nie ma jej już w salonie i podeszła do Marco. Znowu zaczęła coś mu gadać, ale on nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Gdy zauważyła że Gabi już jest na schodach. Przysunęła się do Marco i wpiła się w jego usta. Chłopak był na tyle zdziwiony że nie potrafił nic zrobić. Gabu zobaczyła sytuacje. Coś zakuło ją w sercu. Sama nie wiedziała dlaczego, ale z jej oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy. Szybko wbiegła na górę. A Marco szybkim ruchem odepchnął od siebie dziewczynę i zauważył jak Gabi wbiega na schodach na górę.
Krzyknął w stronę Natalki:
- Co ty wyrabiasz?! – W jego oczach krył się smutek i ogromna złość. Ona tylko odgarnęła włosy do tyłu, szyderczo się uśmiechnęła, pstryknęła palcami i odeszła. Chłopak lekko zdezorientowany pognał do pokoju dziewczyny. Tam zauważył ją leżącą na łóżku zalewając się łzami. Ten widok bolał Marco bardzo mocno.Podszedł do niej odwrócił głowę w jego stronę i wyszeptał:
- Wybacz mi że jestem za głupi by zasłużyć na dobre relacje z tak cudowną dziewczyną jak ty. Przepraszam. Nikt nie jest wart twoich łez. – Powiedział, przytulając ją. Złożył na jej policzku delikatny pocałunek….


Od tamtej pory Gabi i Marco tworzą kochającą się parę. I nikt nie prawa zerwać ich silnych więzi. Jest to nie możliwe. Dla Gabi tamte urodziny były najszczęśliwszym dniem w jej życiu. Chociaż może szczęśliwszym był dzień gdy Marco jej się oświadczył, ale to już inna historia….

sobota, 25 stycznia 2014

|Naxi| "Mimo przeciwności, i tak cię kocham.''


Ludzie są podzieleni na dwie grupy. Tych dobrych i złych. Czy to ma sens? Dla mnie nie. W końcu po co rozdzielać  ludzi? Ale  niestety tak już jest. Przedstawię wam pewną historię. Dwójki nastolatków. A oto ona:
Natalia i Maxi dwójka przyjaciół do czasu. Maxi poszedł do więzienia  za zemstę na mordercy swojego ojca. Rok w więzieniu zmienił go. Po wyjściu nie kontaktował się ani z matką ani ze znajomymi. Trafił w złe towarzystwo. 
Natalia mała słodka istotka która zawsze pomoże w złej chwili. Zawsze martwiąca się o innych a nie o siebie. Przeżywająca każdą złą i dobrą chwilę. Tak istota o iście złotym sercu. Miała takiego samego przyjaciela niestety los jej go odebrał. Ten jeden czyn sprawił że straciła przyjaciela którego kochała. Takie jest życie. Smutne żałosne ludzkie życie.

Natalia szła uliczkami Buenos Aires. Kochała to miasto. Przeszła koło ulubionej kawiarni, a potem przez osiedle bloków gdzie zbierali się wszyscy  '' źli chłopcy'' i prawdziwi bandyci. To osiedle często było nazywane osiedlem więziennym. Przechodziła powoli próbując nie zwrócić na siebie uwagi. Przechodząc przez ciemny róg, zauważyła jego. Tak Maxi'ego stał z dwoma opryszkami ,, To chyba jego przyjaciele'' pomyślała Natii. Podeszła do nich. 
- Hej Maxi.- powiedziała cicho i nieśmiało. 
- Hej malutka. Maxi'm się nie przejmuj ja ci go zastąpię.- wyrwał się jakiś jego kolega. 
 Zamknij się Dawid.- powiedział Maxi. Popatrzył na Natalię i na swoich kolegów. W wzroku Natii dostrzegł strach, a w oczach swych kolegów to że chętnie by Natii przelecieli. Odciągnął ją już praktycznie na sam koniec  osiedla i powiedział : 
- Nie przychodź tu więcej. Tu są sami bandyci. Moi kumple najchętniej by cię od razu przelecieli. Nie chcę by ci się cokolwiek stało. 
- Jeśli mówisz że tu są sami bandyci to co ty tu robisz?- zapytała Natii. 
- Jestem tu dlatego że też jestem bandytom, gdybyś zapomniała to zabiłem człowieka.- powiedział to tak chłodno że Natalii łzy same cisnęły się na oczy. 
- Maxi wróć ze mną do domu. Twoja mama cały czas za tobą płacze. Ja też. Wróć do nas. Wiem że ty nie e jesteś zły. To co się stało to była twoja chwila słabości. - powiedziała to ze spływającymi po policzkach łzami smutku i żalu. Tęskniła za nim jak za nikim na świecie. 
- Natii ja nigdy nie wrócę. Tamto życie jest skończone. Tamtego mnie już nie ma. A ty nie płacz za mną i więcej tu nie przychodź. Jak mówiłem nie chcę by ci się cokolwiek stało. - powiedział i odszedł. Wrócił do swoich nowych ''złych'' kolegów. 

Natalia poszła w swoje ulubione miejsce. Dokładniej na łąkę która znajdowała się koło małej rzeki. Usiadła w pewne miejsce aktor dla niej było magiczne. Dlaczego? Dlatego że poznała tu swojego najlepszego przyjaciela a potem przyjaciółkę. Tak dla niej to było magiczne miejsce, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. Nie wiedział o nim nikt prócz Maxi'ego i Ludmiły którą w tym miejscu poznała. 

Maxi szedł do swojego ulubionego miejsca. Tak na łąkę. Zawsze tam przychodził gdy miał zły dzień albo po prostu było mu smutno. Tym razem był to smutek. Chciał koniecznie  wrócić do roku do znajomych i do Natii ale nie mógł. Po tym co zrobił już nie mógł. Gdy doszedł zobaczył ją, siedziała taka mała bezbronna, niewinna. Jego kochana Natalia. Chciał odejść ale ona odwróciła głowę. Od razu wstała i podbiegła do niego. Rzuciła mu się na szyję. Była cała zapłakana. Po prostu nie chciał jej teraz wypuszczać ze swych ramion już nigdy. Gdy się od siebie oderwali spojrzeli sobie w oczy. W nich było wszystko wypisane. Jak on kocha ją a jak ona kocha jego. W tym momencie liczyli się tylko oni. Niestety szara rzeczywistość musiała wkroczyć. Przyszli jacyś dwaj faceci Maxi ich rozpoznał. To z nimi pracował. Podeszli do niego i powiedzieli mu coś na ucho. Maxi momentalnie pobladł. Spojrzał wzrokiem pełnym smutku i żalu na Natalię. Ona wystraszona wtuliła się w niego. 
- Maxi co się stało?- zapytała. Dwaj faceci złapali ją a on nic nie zrobił tylko szedł za nimi. Przedziale jakieś 100m i się zatrzymali. Weszli do jakiegoś domku. Stał całkowicie na odludziu. Położyli a raczej rzucili ją na podłogę. 
- Maxi co się dzieje? - zapytała. Z otchłani ciemnego pokoju wyłoniła się sylwetka kobiety. A raczej dziewczyny. Natalia nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią stała Camilla. Dziewczyna która poszła do poprawczaka i która z całego serca nienawidziła Natii. Uśmiechnęła się szyderczo i spojrzał a na zdezorientowaną Natii, a potem na Maxi'ego. 
- Maxi. Wiesz że jesteś moim podwładnym. Wiec zrobisz to co ja chcę albo zginiesz prawda? Wiec rozkazuje ci zgwałcić tamtą dziewczynę wskazała na Natii. Maxi słysząc te słowa załamał się. Miał zgwałcić dziewczynę którą kochał nad życie. Natii wiedziała co chce powiedzieć Maxi więc do niego podeszła.
-Maxi zrób co masz zrobić. Nie będę zła anie nic. Wystarcza mi to że wiem że gdybyś nie musiał to byś mi tego nie zrobił.- powiedziała i położyła się na ziemi. Camilla uśmiechnęła się i patrzyła na to co się dzieje. Maxi powoli  rozbierał Natalie gdy była już naga nie było odwrotu. Zgwałcił ją. Z każdym jej odgłosem bólu on także cierpiał. Gdy w końcu Natii zemdlała skończył. Camilla zadowolona z siebie wyszła z uśmiechem na twarzy do rzucając: 
- Dobra robota. Od dziś nie jesteś już moim podwładnym.- rzuciła jeszcze jakieś hasełko i wyszła. Maxi podniósł Natii i ją ubrał. Ściągnął swoją bluzę i nią ją nakrył. Po 15 min obudziła się. On siedział zdołowany do niej tyłem. Natii po cichu wstała i podeszła do niego. 
- Maxi mimo przeciwności kocham cię.- i pocałowała go. 

Od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Maxi i Natii byli razem . Maxi wrócił na dobrą drogę życia. Wszystko się  ułożyło. 



KONIEC... 


**********

Hej!  No wiec tak... 
Oto jest OS. 
Moim zadań em wyszedł taki o ale wy to oceńcie. 
Za wszystkie błędy przepraszam ale pisałam na tablecie. 
Poprzedni wiem że mi się nie udał bo Mio go nie skomentowała. No nic..... Na razie i do następnego razu!!!  ;* 


Weruś :D


LBA x2 Od Weruś.

Jak mówi tytuł zostałyśmy nominowane do LBA.

Pytania od Sandrulka:






  • Jak masz na imię ?
  • Diegoletta vs Leonetta vs Tomasetta ?
  • Ulubiony aktor z Violi ?
  • Prowadzisz pamietnik ?
  • Lubisz mojego bloga, a jak tako, to dlaczego ?
  • Ile masz lat ?
  • Naxi czy Caxi ?
  • Lubisz chodzić do szkoły ?
  • Ulubione zwierze ?
  • Ulubiona potrawa ?
  • Którego aktora z Vili bys chciała za chłopaka, a którą aktorkę za przyjaciółkę ?
  •  

    Pytania od Viola Castilo:

    1. Jak masz na imię?
    2. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka? ( nie musi być z "Violetty")
    3. Ulubiony serial oprócz "Violetty"?
    4. Ulubiona książka?
    5. Ulubiona piosenka?
    6. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
    7. Ulubiony przedmiot w szkole?
    8. Znienawidzony przedmiot w szkole?
    9. Ulubiony kolor?
    10. Ulubiony serial? ( nie licząc "Violetty")
    11. Czytasz/będziesz czytać moje blogi? (ten, http://violettawgnas.blogspot.com/  i http://martinitina.blogspot.com/)

    Odpowiedzi od Weruś :D (sandrulka)

    1. Weronika ^^
    2. Osobiście to Diegoletta a potem Tomasetta 
    3. Diego Domiguez, Tini Stoessel.
    4. Tag ^^
    5. Czytam dlatego że mi się podoba. ^^
    6. 12 ^^
    7. Oczywiście że Naxi ^^
    8.  Do szkoły lubię chodzic ale fanką uczenia nie jestem. ^^
    9. Pies ^^
    10. Pierożki i Fast food. ^^
    11. Za chłopaka Diego a za przyjaciółkę Albę lub Tini ^^ 

    (Viola Castilo)

    1. Weronika ^^
    2. Demi Lovato, Honey, Cleo i Donatan. ^^
    3. Na wspólnej, M jak Miłośc, Na dobre i na złe. ^^
    4. Hym... Nie mam. :)
    5.  Z Violi? Jak tak to ''Habla si Puedes'' A jak nie to Demi Lovato ''Heart Attack''
    6. To pytanie już było.... :D
    7. Muzyka oczywiście i W-F ^^
    8. Matma i Polak!
    9. Niebieski, morski, miętowy,czarny,różowy ^^
    10. To pytanie też już było!
    11. Będę czytac tw blogi ^^

    To teraz pytania ode mnie (Weruś :D)

    1. Jak masz na imię?
    2. Ile masz lat?
    3. Jakie zwierzę lubisz najbardziej.
    4. Dasz swoje zdjęcie?
    5.  Imiona najlepszych przyjaciółek. 
    6. Naxi czy Caxi?
    7. Czy czytasz jakiś z moich blogów?
    8. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
    9. Co cenisz w ludziach?
    10. Kogo z Violi lubisz najbardziej a kogo nie?
    11. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka.

    (Weruś) Nominuję:

     1.
    http://emptylust.blogspot.com/


    Myślę że dziewczyny się nie obrażą że dodaję sama. :/ :* 

    czwartek, 23 stycznia 2014

    OS Viomas "Dwa światy jedna pasja jedno uczucie"

    Ona zwykła dziewczyna. Miała prawdziwych przyjaciół, pieniądze i fanów Dlaczego fanów? Miała własny zespół który prowadziła razem z Naty Ludmiłą i Francescą. Każda z nich miała chłopaka. Oprócz Violetty. Pomimo że udawała iż jest szczęśliwa brakowało jej drugiej połówki. Miała już w myślach nawet wymarzony obraz chłopaka marzeń. Czarne gęste włosy, błękitne oczy, miły, delikatny i czuły. Mimo to wiedziała że taki ideał nie istnieje.
    Dzisiaj ma odbyć się jej koncert. Niestety Marco Federico i Maxi, którzy byli chłopakami dziewczyn, nie mogli przyjść bo oni też grali koncert. Tak. Oni też założyli własny zespół na której czele stał Tomas. Był miły ale czasem chamski. Lecz rzadko się zdarzyło by zachowywał się jak cham. Mimo to kochał muzykę.
    Dziewczyny właśnie szykowały się do występu. Zostało do niego 15 minut gdy nagle weszła czwórka chłopaków. Marco Maxi Federico i Tomas.  Dziewczyny podeszły do nich.
    -Kochanie? Odwołali wam występ i przyszliście nam kibicować? –zapytała Francesca swojego chłopaka Marco
    -Nie. My mamy tutaj grać koncert-odpowiedział
    -Nie. Chyba Wam się coś pomyliło. To my tutaj dzisiaj gramy koncert-stwierdziła Violetta
    -Mądra się odezwała-powiedział Tomas który stał tyłem
    -Do mnie to powiedziałeś? -zapytała szatynka
    -Nie do siebie-powiedział chamsko-Oczywiście że do Ciebie. Bo ty się odezwałaś.
    -Jezu jaki idiota-wyszeptała Violetta
    I wtedy lekko wkurzony Tomas się odwrócił.
    -Ja jestem idiotą? -zapytał
    -Pomyślmy. Tak o tobie mówimy. A teraz wynocha stąd. My tu gramy koncert-powiedziała a raczej krzyknęła
    -Bardzo śmieszne. My stąd nigdzie nie idziemy. My gramy koncert. I tyle.-krzyknął
    -Czyli. Że my mamy odwołać koncert bo tobie się tak chcę? -zapytała
    -O nie. My gramy koncert.
    -STOP! -krzyknął menager  dziewczyn-Rozmawiałem z menagerem chłopaków i doszliśmy do wniosku. Że musicie razem zaśpiewać.-powiedział
    -Że co? –krzyknęli
    -No alba jedni się zgodzą na występ drugich-powiedział
    -O nie-stwierdziła Violetta-Już wolę zaśpiewać z tym  pacanem-stwierdziła
    -Śpiewacie Tienes Todo.
    -Piosenkę o miłości? Gorzej być nie mogło-stwierdził chłopak
    -No niestety. Ale wolę zaśpiewać z Tobą niż stracić koncert. Chyba że zgodzisz się byśmy my zagrały.
    Chłopak udał ze tego nie słyszał .
    -To za ile wchodzimy?
    -Pięć minut. Przygotujcie się. A i musicie się na koniec pocałować-powiedział i odszedł.
    -Nie no. To już normalnie paranoja-powiedział Tomas-Ale cóż zrobić. Jak trzeba to trzeba.
    Po pięciu minutach weszli na scenę. Jako że musieli udawać zakochanych patrzyli sobie w oczy. Ich głosy idealnie łączyła się w jedną całość. Po skończonej piosence nadszedł czas ich pocałunku. Dziewczyna zbliżyła się do chłopaka.
    -Też tego Nie chcę ale trzeba to zrobić-wyszeptała i się pocałowali.
    Ich pocałunek nie trwał długo. Był krótki przepełniony nienawiścią i nie tylko. Nie wiadomo[W1]  czym. Może miłością. Nie wiadomo. Po oderwaniu się zeszli ze sceny.
    -Wyszło Wam genialnie. W nagrodę każdy bez wyjątku idzie do baru żeby to uczcić.-powiedział menager chłopaków
    -Okej-krzyknęli wszyscy bo byli szczęśliwi że będą mogli się trochę od stresować.
    Ruszyli do najbliższego baru. Każdy się śmiał i pił. Violetta nie odzywała się do chłopaka, mimo że miała chęć zacząć z nim rozmawiać na wszystkie tematy. Opowiedzieć mu o sobie. Chciała poczuć jego zapach. Usłyszeć jego głos. Jednak nie wiedziała co ją powstrzymywało. On myślał wciąż o tym wymuszonym pocałunku. Nie wiedział dlaczego ale nie mógł o nim zapomnieć. No cóż. Może to przez te kieliszki coś mu w głowie się przestawia. Trudno. Spojrzał na szatynkę. Siedziała i śmiała się. Chciał podejść i powiedzieć że ma piękny uśmiech. Jednak tego nie zrobił. Coś go powstrzymało. Oboje doszli do wniosku że ich nic nigdy nie połączy.
    Po dwóch godzinach wyszli z baru. Wypili na tyle dużo że nie orientowali się w ogóle kim są ani nic.

    „Rano”
    Dziewczyna obudziła się. Poczuła zapach męskich perfum. Odwróciła się i zauważyła tam Tomasa. Spojrzała na siebie. Na sobie nic nie miała a jej ubrania zostały po rozrzucane po podłodze.
    -Nie to niemożliwe. Że niby ja i Tomas. Nie-szeptała.
    Nie chciała dopuścić do siebie myśli że spędziła noc z Tomasem.
    Wstała po cichu i poszła do łazienki po drodze zbierając swoje ubrania. Wzięła szybki prysznic i ubrała się. Gdy wyszła z łazienki zauważyła Tomasa który siedział na łóżku w samych bokserkach.
    -Zadowolony jesteś? -zapytała-Wykorzystałeś mnie kiedy byłam pijana
    -Że co? O czym ty mówisz?
    -O tym co zdarzyło się w nocy-powiedziała wściekła dziewczyna
    -No ale ja jestem w bokserkach a ty w ubraniu. Wiec raczej do niczego między nami nie doszło.
    -Bo się ubrałam. Obudziłam się bez ubrania-krzyknęła -Nie chce Cię znać-dorzuciła i wybiegła z pokoju.
    Pobiegła do domu. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Chciała wymazać tę noc na zawsze ze swojej pamięci. Już nigdy nie chciała dopuścić do siebie myśli że spała ze swoim wrogiem? Tak chyba tak to można nazwać. Wróg. Wylewała hektolitry łez. Po długim płaczu. Wstała. Usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je a tam stała Fran z Marco.
    -Hej-przywitała się Viola
    -Hej. Płakałaś? -zapytała ja przyjaciółka
     -Tak.
    -Dlaczego? -zapytał Marco
    -Zamknij się-powiedziała Fran-Mój tekst. Dlaczego?
    -Bo nieważne. W skrócie. Wszystko przez Twojego kolegę wskazała na Marco
    -Którego?
    -Tomasa. Wykorzystał mnie bezczelnie-powiedziała zanosząc się znów płaczem.
    Usiadła na kanapie i za namową przyjaciół opowiedziała im to co pamiętała.
    W tym samym czasie chłopak wciąż zaskoczony tym że spał z Violetta chodził w kółko pod domu. Chciał o niej zapomnieć jednak coś kazało mu myśleć o niej w kółko. I to coś wygrywało.
    W równym czasie Violetta skończyła opowiadać historię Marco i Fran.
    -Co za cham. Nie spodziewałem się tego po nim-krzyknął wściekły Marco i chciał wybiec lecz jego dziewczyna złapała go w ostatniej chwili.
    -Marco! Uspokój się. On ją skrzywdził. Ją a nie Ciebie-powiedziała Fran-Dlatego ona załatwi tą sprawę z nim sam na sam. Prawda Violu? –zapytała Francesca spoglądając na dziewczynę.
    Violetta chciała zaprzeczyć jednak wzrok jej przyjaciółki był taki że trudno był odmówić.
    -Jasne-odpowiedziała
    -Obiecujesz? -zapytał Marco
    -Obiecuję-powiedziała Viola
    Marco już uspokojony wrócił na sofę. Viola poszła do kuchni przygotować cos do picia. Po chwili za nią weszła Francesca.
    -Violu. Proszę Cię. Pójdź do Tomasa. Porozmawiaj z nim-powiedziała spokojnie Francesca
    -Przecież obiecałam
    -Violu. Ja przecież wiem że ty nie pójdziesz
    -Masz rację. Bo co ja mu powiem? -zapytała a do jej oczu zaczęły zbierać się łzy.
    -Violu. Na pewno coś wymyślisz. On nie zasługuje na Ciebie. Ale porozmawiać musicie-powiedziała
    -Jasne-odpowiedziała
    -Masz iść. Jeszcze dzisiaj jasne? -zapytała Francesca
    -A mogę jutro?
    -Pewnie.-powiedziała Fran-My z Marco musimy iść. Do jutra. -powiedziała i cmoknęła przyjaciółkę w policzek.
    Po wyjściu Violetta zaczęła się zastanawiać co powie Tomasowi. Myśląc tak nie zauważyła że jest już późno dlatego poszła spać by następnego dnia porozmawiać z nim na serio.

    „Następnego dnia”
    Violetta stała przed drzwiami do domu Tomasa. Chciała zapukać ale się zwyczajnie bała. W końcu się odważyła.
    -Kogo niesie O 13?-usłyszała za drzwiami głos Tomasa
    Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanął Tomas znowu w samych bokserkach.
    -O hej. Może wejdziesz? -zapytał
    -Eee… Nie ja tylko przyszłam porozmawiać-powiedziała -Ale najpierw może byś się ubrał-stwierdziła
    -Sorry. To wejdź a ja się ubiorę.-powiedział
    -Jasne-odpowiedziała niepewnie
    Weszła do jego  mieszkania. Tomas poszedł się ubrać a ona usiadła na kanapie. Wszystkie wspomnienia z poprzedniej nocy wróciły. Nie wie czemu ale tym razem była szczęśliwa? Tak chyba to jest odpowiedni wyraz. Szczęście.
    -Nad czym się tak zastanawiasz? -usłyszała za sobą głos chłopaka
    -Nad tym co się zdarzyła chociaż nie powinno się zdarzyć-powiedziała
    -Ale o czym ty mówisz? O tym feralnym dniu a raczej feralnej nocy? Mnie nie interesuje ta noc. Było minęło. Liczę że nie będzie związanych z tym jakichś konsekwencji-powiedział i spojrzał na jej brzuch
    -Weź się odwal-krzyknęła -Przecież się zabezpieczyliśmy. Tak?
    -No wiesz-powiedział i zaczął drapać się nerwowo po głowie-Chyba nie
    -Że co? Nie zabezpieczyłeś się? Jezu idioto! Jak mogłeś?
    -Byłem pijany! Myślisz że jak ktoś jest uchlany to musi o wszystkim pamiętać?
    -No raczej o takich rzeczach to się pamięta-stwierdziła
    -Nie po pijaku-stwierdził
    -Wiesz co? Nie chce mi się z tobą gadać. Bo po co? Chciałam to jakoś wyjaśnić ale oczywiście jakieś ale.-krzyknęła i wyszła


    Dzisiaj ona gra koncert a on? On sobie siedzi w domu. Czeka. Na co? Na koncert. Koncert Violetty. Nie wie czemu ale musi go obejrzeć. Coś mu mówi że stanie się coś niezwykłego. Oglądał telewizor gdy na scenę weszła ona. Zaczęła śpiewać a fani byli zachwyceni. Jednak w pewnym momencie ona straciła przytomność. Chłopak ze strachu podskoczył. Bał się o nią. O dziewczynę którą kocha. Tak kocha. Każdemu się wydaje że się nienawidzą. Ale przecież od nienawiści do miłości jest tylko mały krok. Patrzył się w telewizor wciąż nie mogąc w to uwierzyć. Co chwila powtarzał sobie dwa pytania:
    „Dlaczego zemdlała”
    „Czy nic się jej nie stało”
    Po chwili w telewizji pojawił się komunikat
    „Jak już pewnie fani Violetty Castillo wiedzą, ich idolka straciła przytomność podczas jednego ze swoich koncertów. Jeśli chce ktoś wiedzieć coś na jej temat niech przyjedzie do szpitala Santa Cruz. Tylko rodzina i przyjaciele”
    Jednak Tomas już tego nie słuchał. Wybiegł z domu i pojechał do szpitala. Jak tylko wbiegł na korytarz zauważył dzikie tłumy fanów, którzy chcą się zobaczyć z Violettą. Postanowił przyjść kiedy będzie mnie fanów. Wyszedł więc ze szpitala. Spojrzał w stronę okna dziewczyny. Było otwarte a na dodatek na parterze. Do jego głowy przyszedł diabelski pomysł. Podszedł do okna i wszedł do jej pokoju. Na szczęście nikogo nie było. Zauważył ją skuloną na łóżku.
    -Violetta? -zapytał
    Dziewczyna na dźwięk jego głosu drgnęła.
    -Tomas? Co ty robisz?
    -Uświadomiłem sobie że moje życie nie ma sensu kiedy nie ma Cię obok mnie. Zakochałem się w Tobie.
    -Tomas. Ty nie wiesz dwóch rzeczy.-zaczęła
    -No to powiedz.
    -Bo ja…ja jestem chora na raka-powiedziała- Niedługo umrę-wyłkała
    Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy. Nie chciała odchodzić. Tym bardziej że…zakochała się w Tomasie. Nie chciała o tym myśleć ale nie umiała.
    -A druga sprawa? -zapytał Tomas
    -No bo ja. No bo my. Jestem w ciąży-powiedziała po cichu
    Tomas uśmiechnął się pod nosem. Zostanie ojcem. Ale dziecko wychowa się bez matki. To była rzecz która go dobijała. Będzie miał dziecko z dziewczyną którą kocha ale ona umrze. Popłakał się. Nie chciał by żeby ona umierała. Zbyt bardzo ją kochał.
    -Nie płacz. Będziesz mógł wychowywać nasze dziecko kiedy ja odejdę-wyszeptała
    -Ale ja bym chciał z Tobą. Nie wiem czy dam radę-powiedział
    -Dasz radę. Na pewno.-wyszeptała i go pocałowała
    Nagle do Sali weszli ochroniarze.
    -Przepraszamy ale ten mężczyzna nie powinien tutaj w ogóle wchodzić-powiedział jeden z nich.
    -Nie niech on zostanie-powiedziała Violetta
    -Jest pani tego pewna?
    -Na 100%-powiedziała a mężczyźni wyszli z Sali
    Zostali sami. W końcu mogli poważnie porozmawiać. Po dwóch miesiącach. Wreszcie porozmawiali.
    Jakiś czas później Viola wyszła ze szpitala. Zamieszkała u chłopaka bo potrzebowała opieki. Pobrali się niedługo później. Kilka miesięcy później na świat przyszła ich córeczka. Byli szczęśliwi. Lecz pewnego dnia Viola zemdlała. Zabrali ją do szpitala. Tomas zostawił małą Tini u Marco i Fran. Pojechał do szpitala. Wszedł do Sali Violi.
    -Kochanie? Jak się czujesz? -zapytał
    -Źle. Ja wiem że już dzisiaj odejdę-wyszeptała
    -Nie mów tak. Będziesz jeszcze żyła.-pocieszał ją chłopak
    -Nie. Tomas ja już umieram. Nie widzisz tego? -zapytała
    On tylko się popłakał bo też to wiedział. Chciał się cofnąć w czasie. By móc z nią spędzić więcej chwil. Pocałował dziewczynę a po chwili linia na maszynie obok stała się prosta. Świadczyło to o tym że Violetta odeszła na zawsze. Pocałował jeszcze zimne usta dziewczyny i wyszedł cały zapłakany. Usiadł na krześle i zaczął płakać. Po chwili widział jak wywożą Violettę zakrytą. Popłakał się jak małe dziecko.
    Ruszył powoli do domu przyjaciół by odebrać Tini. Wszedł i już wiedzieli co się stało. Każdy mu współczuł jednak on tego nie chciał. On chciał żyć u boku Violetty. Niestety to się już nigdy nie spełni. Postanowił jednak być dzielny dla małej Tini, która nie wiedziała jeszcze nic o śmierci bliskiej jej osoby.

    Tak se OS ;)
    Pisałam go 3 lub 4 dni. 
    Mi się podoba nawet.
    Liczę że wam też ;)
    Dedykuje go Mio.
    Dlaczego to ona już wie XD
    Pozdrawiam
    Do następnego OS ;)
    ~~Selena Tavelli



    środa, 22 stycznia 2014

    Pytanko

    Mam ważne pytanie co do OS. Bo mam napisany prawie cały. No i pytanie czy dać cały na jeden raz czy na dwie części podzielić. ? Jak coś to OS jutro ;)
    ~~Selena Tavelli

    | Marcesca | "Na zmianę zawsze jest pora, nieważne nawet, jeśli ta osoba była zła" cz.2


    Myśląc o obiekcie naszych westchnień nie zawsze robi się nam ciepło na sercu. Tylko czasem, gdy nasze serce ma rację. Prawdziwa miłość zawsze jest szczera. Mówimy sobie nawzajem wszystko. I o sekretach, i o problemach. Niektórzy nie potrafią tego zrozumieć. Takie osoby miłości nie doświadczyły nigdy w życiu i jej nie zrozumieją...

    Chłopak cały czas myślał o niej. Nie potrafił oderwać od niej swoich myśli. Dlaczego uciekła? Dlaczego tak się zachowuje? Dlaczego nie ujawni prawdziwej siebie? Przecież na oczy sam widział, że ma uczucia. Nie żeby w to wątpił, ale jednak... Pragnął to udowodnić też innym, chciał, aby dziewczyna nie była odrzucona. Wreszcie, myśląc o tym usnął.
    Następnego dnia ruszył bardzo powolnym krokiem do szkoły. Nie zwracał uwagi na nic. Dopiero, gdy podszedł pod salę i zerknął do środka. Siedziała tam, w kącie. Głowę miała spuszczoną w dół. Nie miała zamiaru spojrzeć nikomu w oczy. Wszyscy, których zauważył chłopak patrzeli na nią z satysfakcją. Cieszyli się z jej smutku. On tego nie pojmował. Każdy ma szansę na zmianę, trzeba po prostu umieć wybaczyć. Lekcja przebiegła normalnie. Nauczyciel raz tylko zwrócił uwagę na dziewczynę. Gdy sprawdzał obecność.


    Nie potrafiła powstrzymać swoich łez. Nie potrafiła powstrzymać samej siebie. Płakała i  płakała, nie zważała na śmiech innych. Została sama, zupełnie sama na tym świecie. Nie ma nikogo, kto by ją pocieszył, powiedział dobre słowo. Ale ona uważała, że zasłużyła sobie na to. Przez te wszystkie lata krzyczała, nie potrafiła zrobić nic dobrego. Obwiniała siebie dosłownie za wszystko. W pewnym momencie w sali zrobiło się cicho. Uniosła głowę do góry, nauczyciel patrzał na nią wyczekująco. Powtórzył pytanie:
    - Francesco, czy zaśpiewasz nam w końcu tę piosenkę, którą napisałaś?
    Dziewczyna tylko poprosiła o szansę zaśpiewania jej jutro. Nie miała nawet siły śpiewać, a była to przecież jej największa pasja. Dotarło do niej. Już nawet śpiewanie jej nie uszczęśliwiało. Zmieniła się. Czy na dobre? Sama nie wiedziała. Po prostu przestała być zła, lecz inni tego nie zauważali.


    ~Następnego dnia~
    Marco właśnie przekraczał próg szkoły. Przeszedł korytarzem, dotarł do swojej szafki i odłożył swoje rzeczy. Wtem usłyszał wspaniałą melodię graną na pianinie. Chciał się dowiedzieć, kto ją gra, więc ruszył sprawdzać wszystkie sale. Był tu i tam, ale nigdzie nie znalazł tajemniczej osoby grającej na pianinie. Wtedy do gry dołączył czysty, piękny głos. On już wiedział do kogo należy. Każdego wieczoru starał się odtworzyć w pamięci ten właśnie śpiew. Ruszył do sali skąd dobiegała wspaniała muzyka. Oparł się o framugę drzwi i słuchał z zapartym tchem. Była taka piękna... Melodia i oczywiście ona. Francesca. Wspaniale skomponowała ten utwór. Marco nie odezwał się ani jednym słowem. W pewnym momencie podszedł do drugiego keyboardu stojącego w kącie sali. I zaczął grać tę melodię, jakby znał ją od dziecka. Nie wiedział, skąd nagle umiał zagrać ten utwór. To była magia miłości, najpotężniejsza na Ziemi. Dziewczyna odwróciła się do niego, przestała grać, uśmiechnęła się. Dalej śpiewała, tym razem już pewniej, całym swoim sercem. Gdy ostatnia nuta piosenki się odezwała, chłopak zapytał:
    - Naprawdę wspaniała. Po prostu brak słów, takie to było piękne.
    - Na serio ci się podoba? Nie wiedziałam nawet, że ktoś powie do mnie coś miłego, a tym bardziej pochwali moją pracę...
    - Mówiłem, jest wspaniała. Wiesz, z tymi miłymi słowami, to daj im czas. Jeśli dalej się będą tak zachowywać, nie wiedzą, co tracą.
    Francesca spojrzała na niego swoimi oczami pełnymi iskierek i  rzuciła mu się na szyję. Gdy oderwali się od siebie, chłopak spojrzał na nią. Nachylił się i ją pocałował. Ta dwójka nie wiedziała, że ktoś ich obserwuje. Przyjaciele Marco. On stracił kumpli, a ona narobiła sobie jeszcze większych wrogów.
    Śpiewała piosenkę, tym razem jakby weselszą wersję. Wtedy wszedł on. Zaczęła śpiewać w jego stronę. On się do niej uśmiechał. Zostali złączeni przez tą właśnie piosenkę. Tak, byli już razem. I nie przejmowali się opinią innych, przynajmniej na razie. Bo nie wiedzieli. Usłyszał trzask drzwi. Wszedł jego najlepszy przyjaciel i stanął za nim. Wtedy piosenka się skończyła, a dziewczyna zbiegła ze sceny i go przytuliła. Powiedziała, że musi iść na lekcje i szybko wybiegła z pomieszczenia.
    - Marco musimy pogadać. - Usłyszał głos za swoimi plecami.
    - Ale o czym?
    - Jak to o czym!? Najpierw grasz dla niej, przytulasz naszego wroga, a potem jeszcze ją całujesz!? Tobie się w głowie poprzewracało!? Jeszcze najlepiej mi teraz powiedz, że jesteście razem, co!? - Wykrzyczał chłopakowi w twarz. Marco nie wiedział, skąd kumpel ma te informacje.
    - Tak, owszem jesteśmy razem. Ale to moja decyzja. Nie rozumiesz, że ja ją kocham!? Nie rozumiesz, że każdy bez względu na wszystko ma szansę na zmianę!? Chyba nie! - Rzucił chłopak i zbierał się do wyjścia.
    Począł szukać swojej ukochanej. Wyszedł na plac i usiadł obok niej na ławce. Spytał, czemu jest taka przygnębiona. Odpowiedziała, że słyszała rozmowę jego i jego byłego kumpla. Nie chciała, żeby cierpiał przez nią.
    - Oj Fran... - Zaczął. Od bardzo dawna nikt tak do niej nie mówił. - Nie ważne, że już się nie przyjaźnimy. To była moja decyzja, tak? Wolę mieć ciebie, niż wielu tak naprawdę fałszywych przyjaciół. Bo ja cię kocham... - Powiedział i ją przytulił.
    Byli nierozłączni. Ni przejmowali się opiniami innych, cieszyli się, że mają siebie. Inni po prostu nie wiedzą, co tracą... Nie wiedzą, jak wspaniałe osoby tracą.
    Bo prawdziwa miłość trwa wiecznie. Dla prawdziwej miłości można zostawić wszystko. Prawdziwie zakochani zawsze znajdą drogę, by do siebie dotrzeć...
    ***
    Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że znowu mi się nie udał.
    I mam wrażenie, że pierwsza część była lepsza.
    No trudno:)
    Liczę na szczere opinie i dużo komentarzy <333                                                      
    Szczerze mówiąc, ten pomysł przyszedł mi do głowy gdy słuchałam tej muzyki (tam u góry xd)
    A i nasza Kathleen Ferro doda bez kolejki, jak będzie mogła:)
    Ti amo!
    Lena Tavelli;*

    piątek, 10 stycznia 2014

    OS |Naxi| ''Sylwestrowa Miłośc''



    To może zacznijmy od początku... 



    Natalia siedziała u swojej najlepszej przyjaciółki - Violetty.  Planowały jak co roku Sylwestra, zawsze spędzały go razem nie wyobrażały sobie żeby tak nie było. Na tego Sylwestra cieszyła się  jeszcze bardziej, ponieważ brat Violetty- Maxi miał wrócic od dziadków. Maxi był bliźniakiem Violi. Były to bliźniaki dwujajowe.  Naty kochała się w Maxi`m od 6 klasy podstwówki, właśnie od Sylwka. W ten... Może przeniesiemy się do tamtych czasów? No to jedziemy! 

    Kilka lat wcześniej. 

    Natalia siedziała u swojej najlepszej koleżanki. Był Sylwester. Viola musiała wyjśc na chwilę do sklepu a na dole trwała ''zabawa dorosłych''.  Naty siedziała co dziwniejsze na strychu, na parapecie. Patrzyła w migające światła miasta które teraz lśniły barwami tęczy. Nie mogła doczekac się półncy. Fajerwerek i tym podobnych. Do pomieszczenia wszedł Maxi- brat Violi. 
    -Czemu siedzisz tu sama?- zapytał, siadając na przeciwko niej na parapecie. 
    -Po prostu chciałam pobyc sama.- odpowiedziała mu dalej wpatrując się w szybę.Maxi zszedł z parapetu i podszedł do Naty. Dotkną jej policzka poczym złożył na nim pocałunek po czym wyszedł. Natalia siedziała jeszcze pięc minut w szoku. Gdy się ogarnęła zeszła na dół. Usiadła na sofie koło Maxi`ego. Dopóki nir przyszła Viola rozmawaiała tylko z nim. Czekając na pół noc śmiali się i żartowali. Nareszcie wyczekiwana chwila nadeszła. Wszyscy wyszli na podwórko podziwiac fajerwerki. Zaczęło się składanie życzeń. Maxi jako pierwszy podszedł do Natali. 
    - Życzę ci: Dużo szczęścia, zdrowia, prawdziwej miłości i tego co sobie sama życzysz.- powiedział. 
    - Wzajmnie.- odpowiedziała. W tej chwili coś sobie uświadomiła.  Uświadomiła sobie że zakochała się w bracie swojej przyjaciółki. 

    Sami widzicie tamten wieczór był magiczny dla Natalii.  Violetta chrząkała się po kuchni. Natalia z rozbawieniem patrzyła na  krząkającą się po kuchni Violę. 
    -Pomóc ci?- zapytała. 
    -Jeśli byś mogła.- powiedziała. Natalia podeszła i zaczęła kroic  na sałatki. Koło 18:23 skończyły pracę. 
    -Dobra ja idę się wykąpac.- powiedziała Natalia. Że nie chciało jej się iśc na górę pod prysznic, poszła na dół się wykąpac. Weszła do wanny i ubrała słuchawki, puściła swoją ulubioną piosenkę: '' Heart Attack'' Demi Lovato.  W tym samym czasie do domu wszedł Maxi. Viola rzuciła się mu na szyję.  
    - Siostra czekaj muszę iśc do łazienki!- powiedział i wbiegł do łazienki na dole.  Wbiegł do niej i go zatkało. A, że trzasną drzwiami Natalia się wystraszyła.
    -Aaaaaaa!- zaczęła krzyczec. Maxi stał z otwartą buzią wpatrzony w nią.  
    -Wyjdź!- rozkazała mu. Otrząsną się i wyszedł. Pobiegł na górę do łazienki. Natalia szybko wyszła z wanny  i ubrała się. Wyszła z łazienki i usiadła na sofie. 
    -Ja cię przepraszam.- powiedział. 
    -Nic się nie stało. Ale mogłeś przynajmniej się na mnie nie gapic!- krzyknęła. 
    -No sorki!- powiedział jeszcze raz. 
    -Ok nic nie szkodzi!- powiedziała. 
    -A, no właśnie! A gdzie uścisk dla mnie?- zapytał. Naty wstała i go przytuliła. Była 19:00 więc zaczęli szykowac  salon i pokoje. Natalia miała wyciągnąc talerze. Niestety była za niska. Podskakiwała, w tym momencie do kuchni wszedł Maxi. Widząc jak dziewczyna się męczy postanowił jej pomóc. Złapał ją w talii i podniósł do góry. Ona wyciągnęła talerze. Opuścił ją powoli i odwrócił w swoją stronę.  Ich twarze znajdowały się milimetry od siebie. Gdy już mieli złączyc usta weszła Viola. Od razu od siebie odskoczyli.  Przygotowania się skończyły. Dziewczyny poszły się przyszykowac. O 21:00 mieli przyjśc goście a była 20:47 miały mało czasu. Szybko się przygotowały i zeszły na dół. Zaczęli się schodzic goście. Wszyscy się witali, wręczali  placki itp. Zaczęła się zabawa. Tak koło 23 puścili wolną piosenkę.  Maxi poprosił Natalię do tańca. Tańczyli całą piosenkę. Gdy się od siebie ''oderwali'' Maxi podszedł do swoich kolegów a ona stała koło Violi. Nadeszła północ. Wszyscy wyszli aby wystrzelic fajerwerki. Wszyscy składali sobie życzenia. Powtórzyła się historia. Maxi jako pierwszy podszedł do Naty. 
    -Naty życzę ci: zdrowia,szczęścia, miłości i wszystkiego co najlepsze.- powiedział Maxi.
    - A to coś ode mnie.- dodał i ją pocałował! Natalia nie mogła uwierzyc. Oddała jego pocałunek. Gdy zauważyła to jedna osoba szturchnęła następną i tak po kolei i wiedzieli wszyscy. Zaczęli bic brawo, gwizdac i inne takie. Gdy Maxi i Naty się od siebie oderwali zaczerwienili się. Do zakochanych podeszła siostra Maxi`ego z miną wściekłego psa. Stanęła i zwróciła się do Maxi`ego:
    - Tylko jej nie skrzywdź, bo ja krzywdzę ciebie!- powiedziała i zaczęła się śmiac. Reszta wieczoru minęła w miłej atmosferze. Zapomniała bym! Najważniejsze w tej historii. Natalia i Maxi byli razem i są! Tak... każdego wieczoru wspominają tą wspaniałą noc. I każdego sylwestra spędzają razem. Tak kończy się ta historyjka...


    *** 
    Hej, hej, hello!
    Nareszcie dodałam!
    Dedykuję: Kaśce, Lenie, Gabi i czytającym oraz komentującym!
    No więc ja mam wrażenie że to spaprałam :/
    Nie wiem wy to musicie ocenic.
    Przepraszam że tak późno ale mam remont i dziś dostałam laptopa!
    Nie rozpisuję się!
    Pozdrawiam!

    Wercia :D :* 




    piątek, 3 stycznia 2014

    OS |Viomas| Na zemstę zawsze jest odpowiednia chwila część 2

    Po tym jak Violetta powiedziała że to ojciec Tomasa zabił jej matkę wszyscy spojrzeli na nią. Dopiero po chwili Tomas odzyskał mowę:
    -No niby. Może to być prawda. Uciekłeś w dniu śmierci jej matki. Teraz wiem dlaczego. Nie chciałes by ktoś Cię znalazł. Nie pomyslałeś o tym że ja i mama cierpimy. Ogólnie to ja najbardziej cierpiałem. Bo mama wiedziała że uciekniesz po raz kolejny. Jednak ja byłem zbyt mały żeby zrozumieć że uciekłeś. Myślałem że wrócisz i stworzymy normalną kochającą się rodzinę.
    -Hahahaha.-zaczął jego ojciec-My i kochająca rodzina? To są jakieś żarty. Ciebie w ogóle nie było w planach. Byłem młody i głupi. Podczas imprezy wypiłem za dużo i wyszło takie coś jak ty-powiedział-A twoja matka nie nadaje się na nikogo-dorzucił czego pożałował bo dostał w twarz od Tomasa
    -Nikt nie bedzie obrażał mojej matki-krzyknął-Ona na to nie zasługuje
    -Zasługuje czy nie. Nienawidzę jej i tyle. A co do Twojej matki-skierował to do Violetty-To tak. Owszem. Zamordowałem ją. Mogłem też i Ciebie. Ale tego nie zrobiłem. Nie wiem czemu. Ale nie zrobiłem.
    -Zamknij się! Nie będziesz obrażał mojej dziewczyny-krzyknął Tomas
    -Bo co? Co mi zrobisz?
    -Nie chcesz wiedzieć
    -A chcę-powiedział
    Mimo że Tomas wyglądał na spokojnego to w środku jego się gotowało. Podszedł powoli do swojego ojca. Stanął z nim twarzą w twarz po latach. Chciał go przytulić ale nie po tym co on zrobił. Jedyne na co się zdał to walnięcie go ponownie w twarz. Wtedy jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dostał odwagi. Złapał swojego ojca za koszulę i podniósł do góry.
    -Masz nas przeprosić-wysyczał
    -Przepraszam-powiedział a Tomas puścił go na ziemię na której wylądował z łomotem.
    Odwrócił się i przytulił do siebie Violettę. Płakała. Nie miała siły patrzeć na mordercę swojej matki. W końcu wyrwała się z ścisku Tomasa. I  pobiegła do kuchni. Tomas ruszył za nią. Podszedł do niej.
    -Kochanie?
    -Nic nie mów. Nienawidzę Twojego ojca.
    -Też go nienawidzę.
    -On zabił moją matkę-wypłakała
    -Spokojnie-uspokoił ją Tomas i przytulił do siebie
    -Ja myślałam że jak go zobaczę to powiem mu co o nim myslę i zemszczę się na nim. Jednak to nie jest takie proste.-powiedziała
    -Wiem.-wyszeptał
    -A wy co tu robicie?-wykrzyczał ojciec Tomasa
    -A co cię to obchodzi. Przez tyle lat się mną nie interesowałeś
    -Oj tam oj tam.
    Tomas stanał koło Violi a ojciec Tomasa ruszył powoli w ich stronę. Niezauważalnie wział nóź którzy po chwili leciał w stronę Violi. Tomas szybko zareagował i nóż nie trafił dziewczyny tylko właśnie jego. Padł na ziemię. Violetta momentalnie znalazła się przy Tomasie.
    -Nie możesz mnie zostawić-zaczęła łkać
    -Nie martw się nie zostawię Cię. Bedę się tobą opiekował-powiedział a jego oczy się zamknęły.
    Violetta zaczęła płakać. Po chwili poczuła ostry ból w plecach. Dopiero teraz zorientowała się że ojciec Tomasa zrobił to co jemu. Wbił jej nóż. Opadła na klatę Tomasa. Zauważyła broń. Z ledwoscią ja wzieła do ręki i wystrzeliła. Trafiła sprawcę. Opadł on na ziemie. Teraz mogła umrzeć ze świadomoscią że mimo popełniła przestępstwo to zemściła się za smierć matki.

    Taki se do kitu OS ;(
    Nie wyszedł mi ;(
    Liczę że Wam sie podoba.
    Pozdrawiam
    ~~Selena Tavelli