poniedziałek, 10 lutego 2014

OS VIOMAS

OS Viomas

Czerwonym kolorem są sceny 18+. NIE CHCESZ NIE CZYTAJ ;)

„Gdy musisz odejść zawsze jest jakieś ale by tego nie zrobić”

Ona zwykła 20 letnia dziewczyna która kochała muzykę. Była dla niejcałym światem. Hiszpan miał własny zespół i akurat był w trasie koncertowej po świecie. Ostatnim miejscem było Buenos Aires. Nie wiedział że to miasto odmieni na zawsze jego życie.
Dziewczyna jak tylko się dowiedziała że Tomas Heredia-jej idol-gra koncert w jej mieście od razu kupiła bilety na koncert. Niestety był on tak popularny że nie było już biletów VIP. Kupiła więc zwykły bilet. Do koncertu został tydzień.

Dzień koncertu
Przepychała się przez tłum. W końcu dopchnęła się na początek. Na scenę wszedł lider zespołu. Jak zaczął śpiewać piosenkę o miłości serce Violetty zaczęła bić mocniej. Tomas spojrzał na nią swoimi błękitnymi oczami. Śpiewał dalej. Ona wiedziała że on to robi dla niej. Po chwili z jej ust wydobyły się słowa jego piosenki. Jednak był taki tłum krzyczący że nikt tego nie słyszał. Przez całą piosenka patrzyli sobie w oczy. Nie liczyło się nic innego. Tylko oni. Czuli się jak w magicznym świecie. Czas prysł razem z końcem piosenki.
Chłopak nie zwracał już na nią uwagi, ale miał w pamięci jej oczy, usta, włosy. Nie mógł zapomnieć o niej. Nie wiedział czemu ale poczuł że jeszcze ją kiedyś spotka. Zaśpiewał jeszcze kilka piosenek i poszedł za kulisy. Po chwili zaczęli zbierać się tam ludzie z biletami VIP. Nie chciał dawać autografów. Ale może będzie tutaj ta dziewczyna która stała pod sceną. Dawał te autografy i dawał. Nie było dziewczyny. Posmutniał lekko. Bo z każdym autografem tracił nadzieję że ona tu przyjdzie. Po chwili usłyszał krzyki. Odszedł od swojego „biurka” i podszedł do ochrony. Stała tam dziewczyna ta sama o której rozmyśla od swojego występu. Kłóciła się z ochroniarzami. Nie miała biletu więc nie mogli jej wpuścić. Tomas podszedł do ochroniarzy i sam zaprosił dziewczynę za kulisy. Violetta weszła a Tomas się przedstawił.
-Jestem Tomas Heredia jak już pewnie wiesz. Z kim ma przyjemność rozmawiać?
-Violetta.-przedstawiła się nieśmiało
-Piękne imię dla takiego anioła-skomentował to chłopak i pocałował ją delikatnie w dłoń a przez jej ciało przeszedł dreszcz.
-Miło mi-powiedziała
-Tobie jest miło? To mi powinno być miło że poznałem takiego anioła jak ty-wyszeptał- Chcesz mój autograf?
-Jasne. Po to tu przyszłam-zaśmiała się dziewczyna.
Chłopak podszedł do „biurka” i napisał
„Dla najpiękniejszej fanki pod Słońcem”
Wręczył kartkę dziewczynie.
-Dziękuję-wyszeptała
-Czekaj. Umówisz się ze mną? -zapytał po cichu
-Eeee. Jasne-powiedziała Violetta.-To o której?
-Wiesz co zaczekaj tutaj a ja skończę rozdawać autografy-powiedział i puścił do niej oczko.
-Nie musisz mnie czarować swoim zabójczym seksownym uroczym
-Nie musisz wymieniać-powiedział i wrócił do fanów.
-Muszę. Bo taki-zaczęła krzyczeć a wszyscy spojrzeli na nią.-A zresztą nieważne-powiedziała
Usiadła niedaleko (czyt. Obok) Tomasa. Patrzyła jak piszę te autografy. Żal jej się trochę zrobiło że musi on tyle pisać. Po długich dwudziestu minutach skończył.
-No to co idziemy? -zapytał
-Ale gdzie?
-Czekaj ja znam jedną taką knajpkę gdzie nikt nie wie że tam jestem-powiedział
-Jasne. Chodź-powiedziała i złapała chłopaka za rękę
Szybko ją jednak puściła. Ruszyli powoli w kierunku knajpki. Śmiali się i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Czuli się w swoim towarzystwie jakby byli w niebie. Dotarli do knajpki. Tomas podszedł do właścicielki i coś jej powiedział po cichu. Ona przytaknęła. Podszedł do Violetty i zaprowadził w ciemny ale za to romantyczny kąt. Kelnerka zapaliła świeczki i zabrała od nich zamówienie. Po chwili przyszła właścicielka z wielkim bukietem róż.
-To dla Ciebie-powiedział
-Ale… Nie trzeba było-wyszeptała
-Uwierz lub nie ale trzeba było-powiedział i wręczył jej bukiet
-Dziękuje-powiedziała i w wąchała się w kwiaty-Pięknie pachną
-Tak jak ty-wyszeptał
Po chwili przynieśli ich zamówienie, a że byli głodni zjedli bardzo szybko. Popijali to wszystko czerwonym winem.
-Mmm… To był pyszne-powiedziała
-No wiem. Dlatego Cię tu zaprosiłem.
-Dziękuję. –wyszeptała
-Nie ma za co. Odprowadzić Cię?
-Jasne-powiedziała szybko i bez zastanowienia dziewczyna.
Chłopak złapał ją za rękę, a że byli pod wpływem alkoholu nie przeszkadzało im to. Byli szczęśliwi. W milczeniu doszli pod dom dziewczyny.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to że spełniłeś jedno z moich kilku życzeń.-uśmiechnęła się promiennie
-Taka moja rola. Pomaganie innym w spełnianiu marzeń związanych z moją osobą-powiedział przez śmiech
Dziewczyna zaczęła się śmiać razem z nim. Nagle zaczęła padać a raczej lać jak z cebra.
-Wejdziesz? –zapytała z nadzieją Violetta
-A nie będę sprawiał problemu?
-Nie. Oczywiście że nie.-zapewniła go dziewczyna.
-Czekaj. Muszę zadzwonić.-powiedział i zaczął rozmawiać przez telefon
-Szlaken! –krzyknął Tomas wściekły.
-A nie szlak?
-Może. Ja się tak nauczyłem od takiego pana który psa swojego nazwał Szlaken i tak mi zostało.-powiedział ze śmiechem
-Co się stało?
-Problem. Malutki. Mój wynajęty pokój hotelowy został zaatakowany przez mrówki i nie mam gdzie mieszkać-powiedział
-No to możesz. Tutaj?
-Nie. Ja naprawdę nie chcę robić problemu.
-Żaden problem. Naprawdę.-powiedziała –Zapraszam w moje skromne progi-dorzuciła i otworzyła drzwi
Oczom chłopaka ukazało się dosyć duże dwupokojowe mieszkanie. Było w nim ciepło i przytulnie.
-Tata mi kupił to mieszkanie. Z początku je spłacał ale później wyjechał i nie wiem. Może zapomniał? Nieważne. Przez to wiąże teraz ledwo koniec z końcem. -powiedziała ze smutkiem
-Współczuję. Przepraszam że zapytam. Ale skąd miałaś na bilet na mój koncert? Jak nie chcesz odpowiadać to nie odpowiadaj ale..
-Nie. Ja powiem. Jak wiesz już pewnie ja bardzo kocham muzykę. No i od dawna zbierałam na Twój koncert. I nie wiedziałam ze tak szybko przyjedziesz do Buenos Aires i miałam drobny problem. Nie miałam mianowicie jak zapłacić gdyż mi nie starczyło. Musiałam dodać z moich zarobków które są bardzo skromne i ledwo starczają na Zycie. Teraz to mi w ogóle nie wystarczy. Niedługo pewnie mnie wywalą z mieszkania bo mam kilka zaległych rat.-powiedziała i zaczęła płakać.
Tomas nie wiedząc co zrobić przytulił ją. Czuła się bezpiecznie w jego silnych ramionach.
-Nie martw się. Wszystko się ułoży-wyszeptał w jej włosy
-Nic nie będzie dobrze. Nie mam pieniędzy a moi przyjaciele? Ich nie ma w Buenos Aires. Powyjeżdżali. Oprócz Fran. Ale ona nie może pożyczyć. Ma przecież dwójkę dzieci na głowie. I swojego męża. Z resztą nieważne.-powiedziała szybko.
-Ja Ci pożyczę-powiedział
-Nie. Ja nie mogę od Ciebie przyjąć pieniędzy.
-To będzie moja zapłata za mieszkanie tutaj-powiedział i ukazał rząd swoich bielutkich zębów.
-Dziękuję-wyszeptała dziewczyna
-Czego się nie robi dla przyjaciół-wyszeptał
Dziewczyna mocniej przytuliła chłopaka.
-Może na poprawę humoru obejrzymy jakiś film? –zapytał
-Jasne-powiedziała i poszli na kanapę.
Chłopak włączył jakiś horror.
-Nie no horror? Miało być na poprawę humoru-zaczęła marudzić dziewczyna
-No dobra. To jakaś komedia?
-Romantyczna-powiedziała a chłopak na nią spojrzał jak na idiotkę
-Normalna komedia albo horror.
-Mój dom.-powiedziała
-No weź. Jutro komedia romantyczna. Proszę-powiedział i zrobił minkę zbitego pieska
-No dobra-uległa dziewczyna chłopak włączył film
Tomas oglądał z zaciekawieniem film a Viola po piętnastu minutach zasnęła. Po filmie który trochę trwał Tomas zaniósł dziewczynę na górę.Sam zasnął obok niej.

Rano
Dziewczyna obudziła się rano w swojej piżamie. Czy Tomas ją wykorzystał? To było pytanie na które nie umiała sobie odpowiedzieć. Zeszła na dół i zauważyła Tomasa w kuchni.
-Hej. Czy ty i ja no wiesz??
-Nie. Nie martw się. Do niczego między nami nie doszło.
-To skąd ja mam na sobie piżamę? Bez bielizny?
-Potrafię rozebrać i ubrać kobietę z zamkniętymi oczami. Nie mówię że to zrobiłem.-powiedział
-Hahaha bardzo śmieszne-powiedział –Idę się ubrać. Ale BEZ Ciebie-powiedziała i się zaśmiała.
Poszła się ubrać a jak wróciła na stole były naleśniki z sosem czekoladowym. Usiadła do stołu i zaczęła zajadać się naleśnikami.
-Mmm. Pycha-powiedziała
-Oj tam oj tam-powiedział
-Ty draniu! –krzyknęła
-Co się stało?
-Zabiłeś jednorożca.
-Kogo?
-No bo mój przyjaciel mąż Fran o której pewnie słyszałeś ma fobie na punkcie jednorożców i jak to się powie wtedy one giną.
-Spoko Czyli Przepraszam
-Szczerze
-Co?
-Szczerze przepraszam
-Aaaaaaa było tak od razu. Szczerze przepraszam. Tak dobrze? -zapytał
-Idealnie-powiedziała
-Czekaj. Ubrudziłaś się. Tutaj-pokazał na swojej twarzy lecz Viola nie mogła się wytrzeć bo ciągle złe miejsce wybierała.
Tomas zaczął się śmiać. Dotknął Violi policzka i kciukiem wytarł plamę po czym zbliżył się do niej i ją pocałował. Zszokowana z początku dziewczyna zaczęła oddawać jego pocałunek. Mimo że znali się dopiero niecały dzień czuli że znają się już całą wieczność.
-Przepraszam. Nie powinienem-powiedział chłopak
-Nie. To ja nie powinnam oddawać Twojego pocałunku. –wyszeptała
-Nie. Nie przepraszaj. Ja przeprosiłem i tyle wystarczy-powiedział –Nie przepraszaj za moją winę-dorzucił i dalej jadł naleśniki
-Weź to jako podziękowanie za to boskie śniadanko-powiedziała
I rób je jak najczęściej-pomyślała
-Ale co najczęściej? –zapytał
Dopiero dziewczyna teraz się zorientowała, że ostatnie słowa powiedziała na głos. Spojrzała z zakłopotaniem w jego oczy.
-Nie. Jak nie chcesz to nie mów-powiedział i się przyjacielsko uśmiechnął
Zaczęła dalej jeść. Nie chciała mówić mu że…. Że go kocha. Słyszał to na pewno od wielu fanek.
-Kocham Cię-powiedział to na tyle cicho że dziewczyna z ledwością zrozumiała
Spojrzała na niego.
-Czy ty powiedziałeś że mnie kochasz?- zapytała niedowierzając
-Eee… -zaczął niepewnie
-Mów-nakazała
-No wiesz. Jesteś piękna, utalentowana jak sądzę i
-Tak czy nie? –przerwała mu
-Tak! –Krzyknął i po chwili poczuł jak dziewczyna go całuje.
Nie odrywali się od siebie długi czas. Mogli tak się całować w nieskończoność lecz zadzwonił telefon chłopaka.
-Halo? Nie. Już nie. Naprawdę nie trzeba. Tak odmawiam.-powiedział i się rozłączył.
-Kto odważył się przerwać nam tę chwilę? –zapytała szatynka ze śmiechem
-Dziewczyna z hotelu-powiedział –To na czym skończyliśmy? –zapytał i zrobił Dziubek
-Na rozmowie o spacerze-odpowiedziała a Tomas spojrzał na nią dziwnie
-Mi się wydaje że skończyliśmy na czymś innym-powiedział podejrzliwie
-Na serio? –zaczęła się drażnić z chłopakiem
-Nie. Nie na serio.-powiedział –Może dokończymy wieczorem
-Co? Aaaa okej.-zaśmiała się Viola
-No ale ja na serio-powiedział
-No ale ja też.-powiedziała
-Dobra. Pogadamy wieczorem. Idziemy na spacer?
-A gdzie? –zapytała
-Nie wiem. Tam gdzie nie ma fanów-powiedział
-No to chodź-powiedziała i wyszli
Chodzili w „ukryciu” tam gdzie nie było fanów. Nie chcieli na nich wpaść bo by zepsuli ich chwilę. Poszli po drodze do baru. Zjedli obiad, a wieczorem kolację. Jak wrócili do domu dziewczyny chłopak pocałował dziewczynę.
-Obiecałem że pogadamy wieczorem-powiedział kusząco
-No to mów-powiedziała
-Ale ja nie będę nic mówił.
-No ale chciałeś porozmawiać-zauważyła dziewczyna
-Oj tam oj-nie dokończył bo dziewczyna go pocałowała.
Chłopak złapał dziewczynę w pasie i podniósł. Ona objęła go w  pasie nogami. Zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku. Dopiero teraz się oderwali.
-Chcesz tego? –zapytał
-Tak-powiedziała
Pocałowała go namiętnie a on wsadził jej rękę pod bluzkę. Zdjął ją powoli i rzucił gdzieś do tyłu. Zdjął ramiączko od jej stanika. Zaczął całować jej smukłą szyję. Zdjął jej drugie ramiączko. A po chwili jej stanik wylądował na podłodze. Zaczął pieścić jej jędrne piersi. Ona wydawała tylko ciche jęki. Wiedział że robi jej tym przyjemność. Po chwili zaczął całować jej płaski brzuch, by dojść do je spodni które z niej zerwał. Zostały na niej same majtki. Wsadził w nie rękę a dziewczyna aż jęknęła. Zdjął z niej bieliznę i schylił się nad jej muszelką. Zaczął poruszać językiem w jej łechtaczce co dawało Violetcie rozkosz. Wplotła dłonie w jego gęste włosy. On nie przestawał lizać. Po chwili wsadził jej palec do dziurki jednocześnie przebijając jej błonę dziewiczą. Z oczu popłynęła jej łza. Tomas szybko otarł
-Dalej-wyszeptała a on powrócił do robienia jej dobrze.
Po tym jak ją porządnie wylizał wstał i wyjął ze spodni swojego członka. Ona usiadła i wzięła go do ręki. Wsadziła go do buzi i zaczęła ssać. On wydawał ciche jęki. W skrócie robiła mu dobrze. Tomas po chwili odsunął się i schylił do dziewczyny po czym ją pocałował. Odwrócił ją i wsadził jej delikatnie swojego członka do łechtaczki. Dziewczyna jęknęła. Zrozumiał że ona jest teraz szczęśliwa. Zaczął poruszać się powoli w przód i tył. Później co raz szybciej i szybciej.
W końcu wyczerpani zasnęli po długim stosunku.

Rano dziewczyna obudziła się. Obok niej nie było chłopaka. Usiadła a do sypialni wszedł Tomas ze śniadaniem na tacy.
-Śniadanko dla księżniczki-powiedział
-Dziękuję księciu-powiedziała i się zaśmiała.
Zjadła pyszną jajecznicę przygotowaną przez Tomasa.
-Dziękuję. Przepyszne śniadanie.
-Tak jak ty-zaśmiał się Tomas.
-Nie przesadzaj-powiedziała
Tomas tylko uśmiechnął się promiennie i pocałował ją namiętnie.
-Spełniłeś moje kolejne marzenie-powiedziała
-I będę spełniał każde kolejne-wyszeptał
-Dobra. A teraz won z sypialni.-powiedziała
-No ale.
-Żadne ale. Chce się ubrać
-No to z chęcią zostanę-powiedział
-Ej. Jak kiedyś będziemy razem razem to wtedy będziesz mógl zobaczyć mnie jak się ubieram.
-Proszę-powiedział z mina zbitego pieska.
-Nie-krzyknęła a on odszedł zawiedziony
Stanął przy drzwiach i zaczął nasłuchiwać. Jak dziewczyna przestała się kręcić po pokoju to ukrył się za rogiem i zaczął skradać się za Violettą do łazienki. Jak ona weszła on lekko uchylił drzwi i zaczął patrzeć. Jak Violetta się odwróciła on po cichu się wślizgnął i objął ja od tyłu.
-Miałeś nie wchodzić-powiedziała
-Nie mogłem się powstrzymać-wyszeptał
-Ej no weź. Chcę się ubrać.
-No to się ubieraj-powiedział
-Ale nie mogę.-odpowiedziała
-Ale dlaczego? –zapytał
-Eeeee Nie wiem. Może dlatego że mi przeszkadzasz?
-Odejdę pod jednym warunkiem.
-Jakim? –zapytała zaciekawiona
-Mogę tutaj zostać i patrzeć jak się ubierasz.
-No dobra-powiedziała zrezygnowana
Tomas oparł się o ścianę i zaczął się przyglądać jak Viola się ubiera. Jak w końcu skończyła kazała mu wyjść.
-Ale dlaczego? –zapytał
-Bo teraz będę musiała coś zrobić.
-No ale.
-Nie. Masz stąd wyjść-powiedziała a on wyszedł.
Gdy tylko wyszedł z łazienki zadzwonił jego telefon. Przez chwilę się kłócił lecz po chwili spokojniej zaczął rozmawiać. Jak skończył rozmowę z łazienki wyszła Violetta.
-Kto dzwonił?
-Nieważne-powiedział
-Przecież się kłóciłeś-zauważyła
-Udało się zrobić tak że prawdopodobnie już nigdy więcej nie będę musiał. A zresztą nieważne-powiedział
-Jak nie chcesz mi powiedzieć to trudno-powiedziała.
-Idziemy na spacer?
-A gdzie?
-No. Eee. Niedaleko-powiedział
-Nie wiesz gdzie.-zauważyła dziewczyna i się zaśmiała
-No niestety.-powiedział –Ale coś się wymyśli.
-Okej-odpowiedziała i wyszli z domu.

Cztery tygodnie później.
Zakochani spędzali każdą chwilę razem. Byli szczęśliwi. Jednak wszystko co dobre musi się skończyć.
-Violu. Ja mam dla Ciebie złą wiadomość-powiedział smutny chłopak
-Co się stało?
-Bo ja muszę. Muszę wrócić do Hiszpanii-powiedział ledwo słyszalnie
-Że co! Nie. Jak to? Po co?
-Muszę by dawać koncerty. Ale wiedz że nigdy Cię nie zapomnę-wyszeptał
Dziewczyna ze łzami w oczach lekko go pocałowała. Wiedziała że to może być jeden z ich ostatnich pocałunków.
-Kiedy wyjeżdżasz?
-Dzisiaj wieczorem-powiedział –Idę się spakować-dorzucił smutny i odszedł w kierunku sypialni.
Dziewczyna usiadła na podłodze i zaczęła płakać. Nie chciała by on wyjeżdżał. Kochała go. Jednak o musiał wyjechać.

Kilka miesięcy później.
Dziewczyna siedziała na kanapie. Od kilku miesięcy nie widziała Tomasa, który jest teraz ponad 10000 tys. Kilometrów od niej. Owszem parę razy widziała go w telewizji jak grał jakiś koncert, jednak brakowało jej jego dotyku, pocałunków, zapachu. Jednak najbardziej poszkodowana byłaby jej córka Bella która nie znałaby ojca. Mimo że ma dopiero miesiąc to wie że za niedługo będzie ciekawska gdzie tatuś. Wzięła pierwszą lepszą gazetę i zaczęła przeglądać. Znowu jakieś głupoty. Jednak jeden artykuł zwrócił jej uwagę.
„Tomas Heredia rezygnuje z kariery”
Przeczytała cały artykuł parę razy. Była ciekawa dlaczego zakończył swoją pasję. Chciała do niego zadzwonić jednak usłyszała dzwonek do drzwi. Wstała i otworzyła. Klęczał tam jakiś chłopak. Nie widziała twarzy bo miał w ręce wielki bukiet róż który ją zakrywał. Jak tylko odsłonił swoją twarz dziewczyna wpięła się w jego usta.
-Tomas? Co ty tu robisz? Dlaczego rzuciłeś karierę? Czemu nic nie powiedziałeś że przyjeżdżasz? –zaczęła zadawać pytania
-No bo tęskniłem za Tobą.
-A za Bellą?
-Bellą? Jaką Bellą? –zapytał zdezorientowany
Dopiero teraz się zorientowała że nie powiedziała Tomasowi że ma córkę.
-Po Twoim wyjeździe dowiedziałam się że jestem w ciąży.
-Czyli Bella jest moją córka?
-Tak ale jeśli… -nie dokończyła bo Tomas wstał i zaczął biegać po mieszkaniu.
-Co ty robisz?
-Jak to co? Szukam swojej córki-powiedział
Dziewczyna tylko się zaśmiała i poszła na górę. Wzięła Bellę na ręce i zniosła na dół gdzie chłopak podbiegł od razu do niej.
-To to jest moja córka? –wyjąkał
 -A niby czyja? –zapytała
Chłopak wziął dziewczynkę na ręce. Mała otworzyła oczy i zaczęła dotykać twarz Tomasa. On złapał jej rączkę i pocałował.
-Tak. Ja jestem Twoim tatusiem. Tak.-zaczął mówić do Belli.
Przytulił ją do siebie. Po chwili mała zaczęła płakać. Viola wzięła ją od Tomasa i zaczęła karmić. Jak tylko mała zasnęła Tomas zaniósł Bellę na górę. Jak zszedł na dół Viola gotowała.
-Ja zrobię obiad.-powiedział
-Spokojnie ja zrobię-odpowiedziała
-Nie. Bo mam niespodziankę-odpowiedział
-No dobra.-powiedziała i poszła na górę

Jak tylko skończył zawołał dziewczynę. Zjedli obiad a Tomas podszedł do Violi i wyjął małe pudełeczko. Oświadczył się jej. Ona nic nie odpowiedziała tylko pocałowała go i przytuliła. Od tamtej chwili żyli razem na zawsze wychowując Bellę.

Dobra jest pierwszy OS. Kolejny będzie o Marcescę <3 ;)
Liczę na wasze szczerze komentarze.
Nawet mi sie podoba.
A i dedykuje go Violi Castillo która wreszcie się doczeka OS xd
Pozdrawiam
~~Sel

sobota, 8 lutego 2014

| Marcesca | "Historie nie zawsze mają szczęśliwe zakończenie"

*OS ma jedną część*

















Z dedykacją dla tych, którym nie skomentowałam rozdziału, bo byłam na feriach:)

Nieszczęśliwie zakochana. Był to zwrot chyba najlepiej określający jej uczucia. Kochała bez wzajemności. Próbowała się z tym pogodzić, ale na darmo. Za każdym razem, gdy obok niego przechodziła, serce biło szybciej i mocniej. Wręcz pragnęło wyskoczyć na wolność. Nie było dnia, gdy o nim nie pomyślała. Tak, o nim. Wysokim brunecie, w którego oczach można było utonąć. Nie spojrzał na nią nigdy. A nawet jak, to tylko przelotnie. Dla niej jednak było to coś znacznie więcej. Starała posyłać się w jego stronę uśmiech i marzyła, aby chłopak go odwzajemnić. Kryła się ze swoimi uczuciami. Jedyną osobą, która wiedziała o jej sekrecie była ona sama. Czasem miała ochotę wykrzyczeć, że go kocha. Ale za każdym razem powstrzymywała się. Powtarzała sobie, że każdy jej ruch jest wykonany właśnie dla niego. Przed zasłonięciem żaluzji wieczorem uśmiechała się w stronę jego domu wiedząc, że uśmiech jest przeznaczony dla niego. Bo wiedziała, gdzie on mieszka. Każdego ranka patrzała z rozmarzeniem, jak chłopak wstaje i je śniadanie. Gdy rozmawiały z przyjaciółkami o nim, starała się być obojętna. Ale naprawdę nie była.

Oto historia pewnej miłości

Wstałem rano i stwierdziłem, że dziś piątek. To dobrze, ostatni dzień tygodnia, nie trzeba się męczyć. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem anioła. No dobra, nie takiego prawdziwego. Tylko czarnowłosą piękność właśnie wstającą z łóżka. Trzeba będzie się dowiedzieć, co to za osóbka. Bardzo przypomina mi taką jedną... A, nie ważne. Po zrobieniu sobie śniadania ruszyłem do szkoły. Szukałem wzrokiem tej osoby, pięknej, naprawdę. Właśnie, Francesca. Tak było na imię bardzo podobnej dziewczynie do tej z domu obok. Znalazłem ją i uśmiechnąłem się. Początek nowej przyjaźni?

Narrator:
Minęły cztery tygodnie. Nie zbliżyli się do siebie, lecz nie byli też sobie obojętni.

Ona myślała o nim dużo. Wreszcie zaczął zwracać na nią uwagę. Myślała. Może coś z tego będzie? Postanowiła zrobić pierwszy krok. Porozmawiać. Planowała sobie to od dawna, ale nie miała odwagi. Była zbyt nieśmiała.

Pewnego zwykłego dnia wyruszyłem do szkoły. Wiedziałem, że dziś zdarzy się coś... Niesamowitego. To bardzo dziwne, ale tak mam. Potrafię wyczuć sytuacje. Poszedłem do sali tanecznej, bo dziwnym trafem zostawiłem tam wczoraj gitarę. Nie było jej tam, więc wybrałem się do sali muzycznej i zacząłem grać moją nową piosenkę. Opowiadała o moim dzieciństwie.

Od dziecka bowiem byłem oswajany z muzyką i tańcem. To mi zostało do dziś. Gdyby nie moja matka, nigdy bym nawet nie pomyślał o muzyce. To od niej na urodziny dostałem małą gitarę. I nauczyłem się grać.

Skończyłem i spojrzałem na zegarek. Spóźnię się na spotkanie z kumplami! Zebrałem wszystko i wybiegłem z sali. Nagle za sobą usłyszałem:
- Chyba ci coś wypadło.
Odwróciłem się i ujrzałem Francescę. Trzymała w ręku tekst i nuty do mojej piosenki.
- Dziękuję, gdyby nie ty, nigdy bym jej nie zagrał.
Spojrzeliśmy sobie w oczy, ta chwila była taka magiczna. Wtem dziewczyna oprzytomniała i wybiegła. Pobiegłem za nią, sam nie wiem dlaczego. Przebiegała przez przejście dla pieszych. Wtedy spostrzegłem, jak potrąca ją samochód.
- Nieeeee!! - Miałem ochotę krzyczeć z całej siły.

Obudziłem się w dziwnej sali. Uff... To był tylko zły sen. Wstałem z tego dziwnego łóżka i ubrałem się w swoje rzeczy. Wyszedłem z sali, napotykałem ludzi mówiących 'O, pan Tavelli, jak miło'. Biegłem dalej, aż spotkałem Federico.
- Marco? Marco wrócił!
- No tak wróciłem z domu tak? Słuchaj...
Spojrzał na mnie w taki dziwny sposób.
- Marco, powiesz mi, który dzisiaj mamy?
- No jak to który? 14 kwietnia, poniedziałek. GDZIE JEST FRANCESCA?
- Tak jak myślałem. Marco, dziś jest 16 maja. Byłeś w śpiączce przez okrągły miesiąc. Francesca... Ona nie, nie żyje. Potrącił ją samochód.


~Sen okazał się prawdą~

***
Tak, wiem co sobie myślicie.
Elsa (dawniej Lena) znów napisała OS do bani i jeszcze taki krótki.
Przecież sama to wiem.
Ma ktoś pomysł na następnego OS?
Bo ja zero.
BRAK WENY!!
I OS w ogóle smutny mi nie wyszedł;c
Ti amo,

~~Elsa Tavelli

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Cien años Gabi!

Dziś nasza Kochana Gabi obchodzi swoje 13 urodziny <3
Słońce, jesteś już taka stara ... no cóż przygotuj się, że wkrótce wszyscy umrzemy ^.^ 
Mniejsza z tym ;D
Z tej okazji chcemy życzyć Ci:
-Szczęścia,
-Zdrowia,
-Dobrych ocen w szkole,
- Byś spotkała Xabiego, ^.^
- By spełniły się twoje marzenia,
- Dużo weny,
- By Natalka przepisała się do innej szkoły, xD
- I wszystkiego czego sobie życzysz,

Oraz mamy dla Ciebie parę małych niespodzianek:






To nie koniec. Teraz pokażemy Ci, że na prawdę jesteś niesamowitą pisarką. "MINI RECENZJA" 


Muszę przyznać, że spodobał mi się twój styl pisania.
Podoba mi się sposób, w jaki oddajesz uczucia bohaterów.

~kornelia80 

Kochana ^.^ Co mogę powiedzieć ?
Znałam wcześniej zakończenie, więc mnie tak nie zdziwiło, mimo tego łezka w oku się zakręciła.

~Kaśka Ferro 

Kocham, kocham, kocham :*
Komentuję pierwszy raz, bo wcześniej nie miałam weny ;*

Strasznie mi się podobał ten OS :D
~Marsha 

Genialny <33333333333333
Ojejku, bardzo dziękuje za dedykację <333333

Nie zawaliłaś jest booooooooooooooooski <3333333333333
Kochaaaaaaaaaaaam <333333333333

~Mio Akanishi

Tak, oczywiście, zwaliłaś to, aha...
Nie gadaj tutaj kłamstw!
Naprawdę geeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeenialny<33333333333333333333333333

~Lena Tavelli;* 

Super!
Dzięki za dedykację!
Nie zawaliłaś! Jest super!
Oddaj trochę talentu!
Nie bądź taka oddaj!
Na serio czekam na następny z niecierpliwością!

~Weruś :D

Brak słów :x
Prawie się popłakałam ;c
OS oczywiście genialny, ale smutne zakończenie ;c

Liczę na to, że następny będzie bardzooo szybko i czekam na partówkę c;
Jeśli się szybo nie pojawi będę cię męczyć na gg c:
Podsumowując: CUDO <33

~Violetta Castillo

Przepraszam, że z opóźnieniem komentuj, ale wcześniej za dużo blogów w obserwowanych, ale większość pousuwałam, więc jest już okej
supcio <33
haha, jaki Fede ;p
biedny Marcuś :C
Viomas będzie ja to wiem *.*
Leon wróci na tor <3
Fran do niej zadzwoniła by powiadomiła Tomas
czekam na next ;***

~Gumiś;*

Boski!
Ten ostatni tekst mnie rozwalił Nie dawaj Babie Pieniędzy ha ha lecę do next'a <33
~sandrulka
 
Naprawdę super super super kocham z niecierpliwością czekam na next!
~FRANCESCA
 
 Rozdział boski !!!
Biedna Violka.
Kocham twoje opowiadania :D
~Niezwykła
 
 
rozdział świetny ;*
biedni są
ciekawe kto wysadził studio?
czekam na następny xd
~Naty Verdas
 
 Cudownyy <3
Marco sie skrada hahaha..
Czekam na nextaa <3 <3
~Agaa
 
Jesteś geniaaaaalna <33
 
A teraz na deser ... OneShot by Mio Akanishi ♥

~One shot o Mabi (Marco i Gabi) „Magiczne chwile zdają się być nie realne a jednak możliwe~

Ten dzień był wyjątkowo ponury? Smutny i deszczowy.Przynajmniej początek. Dalsza jego część miała być zupełnie inna. Był dziś dwudziesty siódmy stycznia. W tym dniu obchodziła urodziny nijaka Gabi. Nie zaczął jej się ten dzień najlepiej, ale nie wiedziała że dalsza część dnia sprawi jej miłe zaskoczenie.Dziewczyna właśnie wracała ze szkoły do domu. Nie miała dzisiaj najlepszego humoru, a pogoda go jedynie pogorszała. Szła powoli rozmyślając. Dzisiaj w szkole niebyło fantastycznie, lecz wręcz makabrycznie. Na chemii Natalka przez „przypadek” wylała na nią substancje chemiczną. Na szczęcie nie była ona szkodliwa. Ale wracała cała mokra do domu i przesiąknięta zapachem substancji. Przez co nie była szczególnie szczęśliwa. Szczerze nienawidziła Natalki. Kiedy na nią spoglądała miała ochotę ją udusić, ale krążyła jej po głowie jedna taka myśl żeby emigrować ją do Kanady. Jakież by to było piękne. Myślała zawsze. Jednak nie chciała aż tak ukarać biednych Kanadyjczyków. Którzy nie miłowali by jej. Nie zawsze jej nie nienawidziła kiedyś były przyjaciółkami, jednak przyjaźń z nią jedynie ją męczyła. Gdyby wciąż się z nią przyjaźniła, utknęła by w miejsc, ta znajomość wysysała by z niej całą energie życiową. Musiała zerwać przyjaźń. Po dokonanym poczynieniu. Lepiej się czuła. Nie męczyła się już, była szczęśliwa. Niestety Natalka robiła jej czasami „przypadkowe incydenty” z których nie była bardzo zadowolona. Ale już przywykła, no starała się przywyknąć.Ale wracając do teraźniejszości. Szła prosto do domu, całkowicie zamyślona. Idąc tak nie zauważyła przed sobą idącego chłopaka. Uderzyli w siebie i z impetem upadli o zimny asfalt. Gabi podniosła się z zamiarem nawrzeszczenia chłopaka , lecz kiedy podniosła się z Ziemi zatonęła w jego pięknych oczach. Jeszcze chwile wpatrywała się w tańczące iskierki w jego oczach. Aż się otrząsnęła. A on powiedział:
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię. – Powiedział.
- Nie szkodzi. – Odpowiedziała po chwili. – Jestem Gabi. – Dodała i podała mu rękę.
- Marco. – Powiedział i uścisnął jej dłoń. – Może Cię odprowadzić. – Powiedział z nutką nadziei w głosie. Gabi oczywiście od razu przystała na jego propozycji. I już chwile później ruszyli krętymi uliczkami, kierując się do domu dziewczyny. Dużo rozmawiali, od razu znaleźli wspólny język, dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Gabi poczuła coś do niego, jednak nie wiedziała jeszcze co. Dowiedziała się też że będą chodzić do tej samej szkoły. Jednak do innych klas. Ponieważ Marco jest odrobinę starszy od niej. Marco czuł że przy niej może się otworzyć, porozmawiać o wszystkim. Jednak dużo się o niej nie dowiedział, ponieważ znaleźli się przed domem dziewczyny. Zapomniała kluczy więc zadzwoniła na dzwonek. Marco postanowił poczekać aż wejdzie do środka. Po kilku minutach drzwi otworzyła rodzicielka dziewczyny. Na widok Marco zdziwiła się i zawołała tatę Gabi.
Przyjrzał mu się i powiedział:
- Marco Taveli? – Chłopak skinął głową że tak, trochę zdziwiony.
- Jestem przyjacielem twojego Ojca. Musiał on wyjechaćna załatwić parę spraw biznesowych, a twoja matka pojechała wraz z nim. Poprosili nas abyśmy na dwa tygodnie ugościli Ciebie u nas w domu.Marco i Gabi byli trochę zdziwieni. No dobra bardzo zdziwieni. Ale też szczęśliwi. W ten sposób mogą się lepiej poznać. W domu był już bagaż Marco z najpotrzebniejszymi rzeczami. Gabi zaprowadziła go do pokoju gościnnego i pomogła mu się rozpakować.Marco zerknął do pamiętnika Gabi kiedy wyszła i dowiedział się z niego że ma dziś urodziny.Poprosił Mamę od Gabi aby kazała iść Gabi do jej babci i żeby spędziła tam popołudnie. Rodzicielka od Gabi zaczęła zadawać pytania dlaczego a Mrco odpowiedział jednym zdaniem: „ Mam dla niej niespodziankę” . Matka Gabi bez oporu zgodziła się na to.

6 godzin później
Marco z już przygotowaną niespodzianką czekał na przybycie Gabi. Wszystko było doskonale przygotowane. Dekoracje porozwieszane, balony nadmuchane, tort już czekał w kuchni na pokrojenie go. Wszyscy znajomi Gabi rozmawiali i zajadali się przygotowanymi przekąskami. Brakowało tylko solenizantki. Jedno nie pasowało Marco. Jakaś dziewczyna ciągle stała obok niego i starała się mu przypodobać. Ciągle coś nawijała jak papuga. Nie dało się jej zamknąć. Marzeniem Marco było wyrzucenie jej przez okno. Tą dziewczyną była Natalka. Chwilkę później usłyszeliśmy dźwięk kluczy a zamku. Więc wszyscy zaczęliśmy się chować i gasić światła. Do środka weszła Gabi z posępną miną.Wszyscy wyskoczyliśmy z kryjówek, śpiewając „Sto lat”. Twarz dziewczyny od razu rozpromieniła się. Zaczęła ściskać wszystkich po kolei. Omijając Natalkę szerokim łukiem. A najdłużej zatrzymała się przy Marco. Ponieważ dowiedziała się że to on wymyślił tą uroczą niespodziankę. Gabi po podziękowaniu wszystkim poszła się na górę przebrać. Natalka wykorzystała to iż nie ma jej już w salonie i podeszła do Marco. Znowu zaczęła coś mu gadać, ale on nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Gdy zauważyła że Gabi już jest na schodach. Przysunęła się do Marco i wpiła się w jego usta. Chłopak był na tyle zdziwiony że nie potrafił nic zrobić. Gabu zobaczyła sytuacje. Coś zakuło ją w sercu. Sama nie wiedziała dlaczego, ale z jej oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy. Szybko wbiegła na górę. A Marco szybkim ruchem odepchnął od siebie dziewczynę i zauważył jak Gabi wbiega na schodach na górę.
Krzyknął w stronę Natalki:
- Co ty wyrabiasz?! – W jego oczach krył się smutek i ogromna złość. Ona tylko odgarnęła włosy do tyłu, szyderczo się uśmiechnęła, pstryknęła palcami i odeszła. Chłopak lekko zdezorientowany pognał do pokoju dziewczyny. Tam zauważył ją leżącą na łóżku zalewając się łzami. Ten widok bolał Marco bardzo mocno.Podszedł do niej odwrócił głowę w jego stronę i wyszeptał:
- Wybacz mi że jestem za głupi by zasłużyć na dobre relacje z tak cudowną dziewczyną jak ty. Przepraszam. Nikt nie jest wart twoich łez. – Powiedział, przytulając ją. Złożył na jej policzku delikatny pocałunek….


Od tamtej pory Gabi i Marco tworzą kochającą się parę. I nikt nie prawa zerwać ich silnych więzi. Jest to nie możliwe. Dla Gabi tamte urodziny były najszczęśliwszym dniem w jej życiu. Chociaż może szczęśliwszym był dzień gdy Marco jej się oświadczył, ale to już inna historia….

sobota, 25 stycznia 2014

|Naxi| "Mimo przeciwności, i tak cię kocham.''


Ludzie są podzieleni na dwie grupy. Tych dobrych i złych. Czy to ma sens? Dla mnie nie. W końcu po co rozdzielać  ludzi? Ale  niestety tak już jest. Przedstawię wam pewną historię. Dwójki nastolatków. A oto ona:
Natalia i Maxi dwójka przyjaciół do czasu. Maxi poszedł do więzienia  za zemstę na mordercy swojego ojca. Rok w więzieniu zmienił go. Po wyjściu nie kontaktował się ani z matką ani ze znajomymi. Trafił w złe towarzystwo. 
Natalia mała słodka istotka która zawsze pomoże w złej chwili. Zawsze martwiąca się o innych a nie o siebie. Przeżywająca każdą złą i dobrą chwilę. Tak istota o iście złotym sercu. Miała takiego samego przyjaciela niestety los jej go odebrał. Ten jeden czyn sprawił że straciła przyjaciela którego kochała. Takie jest życie. Smutne żałosne ludzkie życie.

Natalia szła uliczkami Buenos Aires. Kochała to miasto. Przeszła koło ulubionej kawiarni, a potem przez osiedle bloków gdzie zbierali się wszyscy  '' źli chłopcy'' i prawdziwi bandyci. To osiedle często było nazywane osiedlem więziennym. Przechodziła powoli próbując nie zwrócić na siebie uwagi. Przechodząc przez ciemny róg, zauważyła jego. Tak Maxi'ego stał z dwoma opryszkami ,, To chyba jego przyjaciele'' pomyślała Natii. Podeszła do nich. 
- Hej Maxi.- powiedziała cicho i nieśmiało. 
- Hej malutka. Maxi'm się nie przejmuj ja ci go zastąpię.- wyrwał się jakiś jego kolega. 
 Zamknij się Dawid.- powiedział Maxi. Popatrzył na Natalię i na swoich kolegów. W wzroku Natii dostrzegł strach, a w oczach swych kolegów to że chętnie by Natii przelecieli. Odciągnął ją już praktycznie na sam koniec  osiedla i powiedział : 
- Nie przychodź tu więcej. Tu są sami bandyci. Moi kumple najchętniej by cię od razu przelecieli. Nie chcę by ci się cokolwiek stało. 
- Jeśli mówisz że tu są sami bandyci to co ty tu robisz?- zapytała Natii. 
- Jestem tu dlatego że też jestem bandytom, gdybyś zapomniała to zabiłem człowieka.- powiedział to tak chłodno że Natalii łzy same cisnęły się na oczy. 
- Maxi wróć ze mną do domu. Twoja mama cały czas za tobą płacze. Ja też. Wróć do nas. Wiem że ty nie e jesteś zły. To co się stało to była twoja chwila słabości. - powiedziała to ze spływającymi po policzkach łzami smutku i żalu. Tęskniła za nim jak za nikim na świecie. 
- Natii ja nigdy nie wrócę. Tamto życie jest skończone. Tamtego mnie już nie ma. A ty nie płacz za mną i więcej tu nie przychodź. Jak mówiłem nie chcę by ci się cokolwiek stało. - powiedział i odszedł. Wrócił do swoich nowych ''złych'' kolegów. 

Natalia poszła w swoje ulubione miejsce. Dokładniej na łąkę która znajdowała się koło małej rzeki. Usiadła w pewne miejsce aktor dla niej było magiczne. Dlaczego? Dlatego że poznała tu swojego najlepszego przyjaciela a potem przyjaciółkę. Tak dla niej to było magiczne miejsce, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. Nie wiedział o nim nikt prócz Maxi'ego i Ludmiły którą w tym miejscu poznała. 

Maxi szedł do swojego ulubionego miejsca. Tak na łąkę. Zawsze tam przychodził gdy miał zły dzień albo po prostu było mu smutno. Tym razem był to smutek. Chciał koniecznie  wrócić do roku do znajomych i do Natii ale nie mógł. Po tym co zrobił już nie mógł. Gdy doszedł zobaczył ją, siedziała taka mała bezbronna, niewinna. Jego kochana Natalia. Chciał odejść ale ona odwróciła głowę. Od razu wstała i podbiegła do niego. Rzuciła mu się na szyję. Była cała zapłakana. Po prostu nie chciał jej teraz wypuszczać ze swych ramion już nigdy. Gdy się od siebie oderwali spojrzeli sobie w oczy. W nich było wszystko wypisane. Jak on kocha ją a jak ona kocha jego. W tym momencie liczyli się tylko oni. Niestety szara rzeczywistość musiała wkroczyć. Przyszli jacyś dwaj faceci Maxi ich rozpoznał. To z nimi pracował. Podeszli do niego i powiedzieli mu coś na ucho. Maxi momentalnie pobladł. Spojrzał wzrokiem pełnym smutku i żalu na Natalię. Ona wystraszona wtuliła się w niego. 
- Maxi co się stało?- zapytała. Dwaj faceci złapali ją a on nic nie zrobił tylko szedł za nimi. Przedziale jakieś 100m i się zatrzymali. Weszli do jakiegoś domku. Stał całkowicie na odludziu. Położyli a raczej rzucili ją na podłogę. 
- Maxi co się dzieje? - zapytała. Z otchłani ciemnego pokoju wyłoniła się sylwetka kobiety. A raczej dziewczyny. Natalia nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią stała Camilla. Dziewczyna która poszła do poprawczaka i która z całego serca nienawidziła Natii. Uśmiechnęła się szyderczo i spojrzał a na zdezorientowaną Natii, a potem na Maxi'ego. 
- Maxi. Wiesz że jesteś moim podwładnym. Wiec zrobisz to co ja chcę albo zginiesz prawda? Wiec rozkazuje ci zgwałcić tamtą dziewczynę wskazała na Natii. Maxi słysząc te słowa załamał się. Miał zgwałcić dziewczynę którą kochał nad życie. Natii wiedziała co chce powiedzieć Maxi więc do niego podeszła.
-Maxi zrób co masz zrobić. Nie będę zła anie nic. Wystarcza mi to że wiem że gdybyś nie musiał to byś mi tego nie zrobił.- powiedziała i położyła się na ziemi. Camilla uśmiechnęła się i patrzyła na to co się dzieje. Maxi powoli  rozbierał Natalie gdy była już naga nie było odwrotu. Zgwałcił ją. Z każdym jej odgłosem bólu on także cierpiał. Gdy w końcu Natii zemdlała skończył. Camilla zadowolona z siebie wyszła z uśmiechem na twarzy do rzucając: 
- Dobra robota. Od dziś nie jesteś już moim podwładnym.- rzuciła jeszcze jakieś hasełko i wyszła. Maxi podniósł Natii i ją ubrał. Ściągnął swoją bluzę i nią ją nakrył. Po 15 min obudziła się. On siedział zdołowany do niej tyłem. Natii po cichu wstała i podeszła do niego. 
- Maxi mimo przeciwności kocham cię.- i pocałowała go. 

Od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Maxi i Natii byli razem . Maxi wrócił na dobrą drogę życia. Wszystko się  ułożyło. 



KONIEC... 


**********

Hej!  No wiec tak... 
Oto jest OS. 
Moim zadań em wyszedł taki o ale wy to oceńcie. 
Za wszystkie błędy przepraszam ale pisałam na tablecie. 
Poprzedni wiem że mi się nie udał bo Mio go nie skomentowała. No nic..... Na razie i do następnego razu!!!  ;* 


Weruś :D


LBA x2 Od Weruś.

Jak mówi tytuł zostałyśmy nominowane do LBA.

Pytania od Sandrulka:






  • Jak masz na imię ?
  • Diegoletta vs Leonetta vs Tomasetta ?
  • Ulubiony aktor z Violi ?
  • Prowadzisz pamietnik ?
  • Lubisz mojego bloga, a jak tako, to dlaczego ?
  • Ile masz lat ?
  • Naxi czy Caxi ?
  • Lubisz chodzić do szkoły ?
  • Ulubione zwierze ?
  • Ulubiona potrawa ?
  • Którego aktora z Vili bys chciała za chłopaka, a którą aktorkę za przyjaciółkę ?
  •  

    Pytania od Viola Castilo:

    1. Jak masz na imię?
    2. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka? ( nie musi być z "Violetty")
    3. Ulubiony serial oprócz "Violetty"?
    4. Ulubiona książka?
    5. Ulubiona piosenka?
    6. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
    7. Ulubiony przedmiot w szkole?
    8. Znienawidzony przedmiot w szkole?
    9. Ulubiony kolor?
    10. Ulubiony serial? ( nie licząc "Violetty")
    11. Czytasz/będziesz czytać moje blogi? (ten, http://violettawgnas.blogspot.com/  i http://martinitina.blogspot.com/)

    Odpowiedzi od Weruś :D (sandrulka)

    1. Weronika ^^
    2. Osobiście to Diegoletta a potem Tomasetta 
    3. Diego Domiguez, Tini Stoessel.
    4. Tag ^^
    5. Czytam dlatego że mi się podoba. ^^
    6. 12 ^^
    7. Oczywiście że Naxi ^^
    8.  Do szkoły lubię chodzic ale fanką uczenia nie jestem. ^^
    9. Pies ^^
    10. Pierożki i Fast food. ^^
    11. Za chłopaka Diego a za przyjaciółkę Albę lub Tini ^^ 

    (Viola Castilo)

    1. Weronika ^^
    2. Demi Lovato, Honey, Cleo i Donatan. ^^
    3. Na wspólnej, M jak Miłośc, Na dobre i na złe. ^^
    4. Hym... Nie mam. :)
    5.  Z Violi? Jak tak to ''Habla si Puedes'' A jak nie to Demi Lovato ''Heart Attack''
    6. To pytanie już było.... :D
    7. Muzyka oczywiście i W-F ^^
    8. Matma i Polak!
    9. Niebieski, morski, miętowy,czarny,różowy ^^
    10. To pytanie też już było!
    11. Będę czytac tw blogi ^^

    To teraz pytania ode mnie (Weruś :D)

    1. Jak masz na imię?
    2. Ile masz lat?
    3. Jakie zwierzę lubisz najbardziej.
    4. Dasz swoje zdjęcie?
    5.  Imiona najlepszych przyjaciółek. 
    6. Naxi czy Caxi?
    7. Czy czytasz jakiś z moich blogów?
    8. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
    9. Co cenisz w ludziach?
    10. Kogo z Violi lubisz najbardziej a kogo nie?
    11. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka.

    (Weruś) Nominuję:

     1.
    http://emptylust.blogspot.com/


    Myślę że dziewczyny się nie obrażą że dodaję sama. :/ :* 

    czwartek, 23 stycznia 2014

    OS Viomas "Dwa światy jedna pasja jedno uczucie"

    Ona zwykła dziewczyna. Miała prawdziwych przyjaciół, pieniądze i fanów Dlaczego fanów? Miała własny zespół który prowadziła razem z Naty Ludmiłą i Francescą. Każda z nich miała chłopaka. Oprócz Violetty. Pomimo że udawała iż jest szczęśliwa brakowało jej drugiej połówki. Miała już w myślach nawet wymarzony obraz chłopaka marzeń. Czarne gęste włosy, błękitne oczy, miły, delikatny i czuły. Mimo to wiedziała że taki ideał nie istnieje.
    Dzisiaj ma odbyć się jej koncert. Niestety Marco Federico i Maxi, którzy byli chłopakami dziewczyn, nie mogli przyjść bo oni też grali koncert. Tak. Oni też założyli własny zespół na której czele stał Tomas. Był miły ale czasem chamski. Lecz rzadko się zdarzyło by zachowywał się jak cham. Mimo to kochał muzykę.
    Dziewczyny właśnie szykowały się do występu. Zostało do niego 15 minut gdy nagle weszła czwórka chłopaków. Marco Maxi Federico i Tomas.  Dziewczyny podeszły do nich.
    -Kochanie? Odwołali wam występ i przyszliście nam kibicować? –zapytała Francesca swojego chłopaka Marco
    -Nie. My mamy tutaj grać koncert-odpowiedział
    -Nie. Chyba Wam się coś pomyliło. To my tutaj dzisiaj gramy koncert-stwierdziła Violetta
    -Mądra się odezwała-powiedział Tomas który stał tyłem
    -Do mnie to powiedziałeś? -zapytała szatynka
    -Nie do siebie-powiedział chamsko-Oczywiście że do Ciebie. Bo ty się odezwałaś.
    -Jezu jaki idiota-wyszeptała Violetta
    I wtedy lekko wkurzony Tomas się odwrócił.
    -Ja jestem idiotą? -zapytał
    -Pomyślmy. Tak o tobie mówimy. A teraz wynocha stąd. My tu gramy koncert-powiedziała a raczej krzyknęła
    -Bardzo śmieszne. My stąd nigdzie nie idziemy. My gramy koncert. I tyle.-krzyknął
    -Czyli. Że my mamy odwołać koncert bo tobie się tak chcę? -zapytała
    -O nie. My gramy koncert.
    -STOP! -krzyknął menager  dziewczyn-Rozmawiałem z menagerem chłopaków i doszliśmy do wniosku. Że musicie razem zaśpiewać.-powiedział
    -Że co? –krzyknęli
    -No alba jedni się zgodzą na występ drugich-powiedział
    -O nie-stwierdziła Violetta-Już wolę zaśpiewać z tym  pacanem-stwierdziła
    -Śpiewacie Tienes Todo.
    -Piosenkę o miłości? Gorzej być nie mogło-stwierdził chłopak
    -No niestety. Ale wolę zaśpiewać z Tobą niż stracić koncert. Chyba że zgodzisz się byśmy my zagrały.
    Chłopak udał ze tego nie słyszał .
    -To za ile wchodzimy?
    -Pięć minut. Przygotujcie się. A i musicie się na koniec pocałować-powiedział i odszedł.
    -Nie no. To już normalnie paranoja-powiedział Tomas-Ale cóż zrobić. Jak trzeba to trzeba.
    Po pięciu minutach weszli na scenę. Jako że musieli udawać zakochanych patrzyli sobie w oczy. Ich głosy idealnie łączyła się w jedną całość. Po skończonej piosence nadszedł czas ich pocałunku. Dziewczyna zbliżyła się do chłopaka.
    -Też tego Nie chcę ale trzeba to zrobić-wyszeptała i się pocałowali.
    Ich pocałunek nie trwał długo. Był krótki przepełniony nienawiścią i nie tylko. Nie wiadomo[W1]  czym. Może miłością. Nie wiadomo. Po oderwaniu się zeszli ze sceny.
    -Wyszło Wam genialnie. W nagrodę każdy bez wyjątku idzie do baru żeby to uczcić.-powiedział menager chłopaków
    -Okej-krzyknęli wszyscy bo byli szczęśliwi że będą mogli się trochę od stresować.
    Ruszyli do najbliższego baru. Każdy się śmiał i pił. Violetta nie odzywała się do chłopaka, mimo że miała chęć zacząć z nim rozmawiać na wszystkie tematy. Opowiedzieć mu o sobie. Chciała poczuć jego zapach. Usłyszeć jego głos. Jednak nie wiedziała co ją powstrzymywało. On myślał wciąż o tym wymuszonym pocałunku. Nie wiedział dlaczego ale nie mógł o nim zapomnieć. No cóż. Może to przez te kieliszki coś mu w głowie się przestawia. Trudno. Spojrzał na szatynkę. Siedziała i śmiała się. Chciał podejść i powiedzieć że ma piękny uśmiech. Jednak tego nie zrobił. Coś go powstrzymało. Oboje doszli do wniosku że ich nic nigdy nie połączy.
    Po dwóch godzinach wyszli z baru. Wypili na tyle dużo że nie orientowali się w ogóle kim są ani nic.

    „Rano”
    Dziewczyna obudziła się. Poczuła zapach męskich perfum. Odwróciła się i zauważyła tam Tomasa. Spojrzała na siebie. Na sobie nic nie miała a jej ubrania zostały po rozrzucane po podłodze.
    -Nie to niemożliwe. Że niby ja i Tomas. Nie-szeptała.
    Nie chciała dopuścić do siebie myśli że spędziła noc z Tomasem.
    Wstała po cichu i poszła do łazienki po drodze zbierając swoje ubrania. Wzięła szybki prysznic i ubrała się. Gdy wyszła z łazienki zauważyła Tomasa który siedział na łóżku w samych bokserkach.
    -Zadowolony jesteś? -zapytała-Wykorzystałeś mnie kiedy byłam pijana
    -Że co? O czym ty mówisz?
    -O tym co zdarzyło się w nocy-powiedziała wściekła dziewczyna
    -No ale ja jestem w bokserkach a ty w ubraniu. Wiec raczej do niczego między nami nie doszło.
    -Bo się ubrałam. Obudziłam się bez ubrania-krzyknęła -Nie chce Cię znać-dorzuciła i wybiegła z pokoju.
    Pobiegła do domu. Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Chciała wymazać tę noc na zawsze ze swojej pamięci. Już nigdy nie chciała dopuścić do siebie myśli że spała ze swoim wrogiem? Tak chyba tak to można nazwać. Wróg. Wylewała hektolitry łez. Po długim płaczu. Wstała. Usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je a tam stała Fran z Marco.
    -Hej-przywitała się Viola
    -Hej. Płakałaś? -zapytała ja przyjaciółka
     -Tak.
    -Dlaczego? -zapytał Marco
    -Zamknij się-powiedziała Fran-Mój tekst. Dlaczego?
    -Bo nieważne. W skrócie. Wszystko przez Twojego kolegę wskazała na Marco
    -Którego?
    -Tomasa. Wykorzystał mnie bezczelnie-powiedziała zanosząc się znów płaczem.
    Usiadła na kanapie i za namową przyjaciół opowiedziała im to co pamiętała.
    W tym samym czasie chłopak wciąż zaskoczony tym że spał z Violetta chodził w kółko pod domu. Chciał o niej zapomnieć jednak coś kazało mu myśleć o niej w kółko. I to coś wygrywało.
    W równym czasie Violetta skończyła opowiadać historię Marco i Fran.
    -Co za cham. Nie spodziewałem się tego po nim-krzyknął wściekły Marco i chciał wybiec lecz jego dziewczyna złapała go w ostatniej chwili.
    -Marco! Uspokój się. On ją skrzywdził. Ją a nie Ciebie-powiedziała Fran-Dlatego ona załatwi tą sprawę z nim sam na sam. Prawda Violu? –zapytała Francesca spoglądając na dziewczynę.
    Violetta chciała zaprzeczyć jednak wzrok jej przyjaciółki był taki że trudno był odmówić.
    -Jasne-odpowiedziała
    -Obiecujesz? -zapytał Marco
    -Obiecuję-powiedziała Viola
    Marco już uspokojony wrócił na sofę. Viola poszła do kuchni przygotować cos do picia. Po chwili za nią weszła Francesca.
    -Violu. Proszę Cię. Pójdź do Tomasa. Porozmawiaj z nim-powiedziała spokojnie Francesca
    -Przecież obiecałam
    -Violu. Ja przecież wiem że ty nie pójdziesz
    -Masz rację. Bo co ja mu powiem? -zapytała a do jej oczu zaczęły zbierać się łzy.
    -Violu. Na pewno coś wymyślisz. On nie zasługuje na Ciebie. Ale porozmawiać musicie-powiedziała
    -Jasne-odpowiedziała
    -Masz iść. Jeszcze dzisiaj jasne? -zapytała Francesca
    -A mogę jutro?
    -Pewnie.-powiedziała Fran-My z Marco musimy iść. Do jutra. -powiedziała i cmoknęła przyjaciółkę w policzek.
    Po wyjściu Violetta zaczęła się zastanawiać co powie Tomasowi. Myśląc tak nie zauważyła że jest już późno dlatego poszła spać by następnego dnia porozmawiać z nim na serio.

    „Następnego dnia”
    Violetta stała przed drzwiami do domu Tomasa. Chciała zapukać ale się zwyczajnie bała. W końcu się odważyła.
    -Kogo niesie O 13?-usłyszała za drzwiami głos Tomasa
    Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanął Tomas znowu w samych bokserkach.
    -O hej. Może wejdziesz? -zapytał
    -Eee… Nie ja tylko przyszłam porozmawiać-powiedziała -Ale najpierw może byś się ubrał-stwierdziła
    -Sorry. To wejdź a ja się ubiorę.-powiedział
    -Jasne-odpowiedziała niepewnie
    Weszła do jego  mieszkania. Tomas poszedł się ubrać a ona usiadła na kanapie. Wszystkie wspomnienia z poprzedniej nocy wróciły. Nie wie czemu ale tym razem była szczęśliwa? Tak chyba to jest odpowiedni wyraz. Szczęście.
    -Nad czym się tak zastanawiasz? -usłyszała za sobą głos chłopaka
    -Nad tym co się zdarzyła chociaż nie powinno się zdarzyć-powiedziała
    -Ale o czym ty mówisz? O tym feralnym dniu a raczej feralnej nocy? Mnie nie interesuje ta noc. Było minęło. Liczę że nie będzie związanych z tym jakichś konsekwencji-powiedział i spojrzał na jej brzuch
    -Weź się odwal-krzyknęła -Przecież się zabezpieczyliśmy. Tak?
    -No wiesz-powiedział i zaczął drapać się nerwowo po głowie-Chyba nie
    -Że co? Nie zabezpieczyłeś się? Jezu idioto! Jak mogłeś?
    -Byłem pijany! Myślisz że jak ktoś jest uchlany to musi o wszystkim pamiętać?
    -No raczej o takich rzeczach to się pamięta-stwierdziła
    -Nie po pijaku-stwierdził
    -Wiesz co? Nie chce mi się z tobą gadać. Bo po co? Chciałam to jakoś wyjaśnić ale oczywiście jakieś ale.-krzyknęła i wyszła


    Dzisiaj ona gra koncert a on? On sobie siedzi w domu. Czeka. Na co? Na koncert. Koncert Violetty. Nie wie czemu ale musi go obejrzeć. Coś mu mówi że stanie się coś niezwykłego. Oglądał telewizor gdy na scenę weszła ona. Zaczęła śpiewać a fani byli zachwyceni. Jednak w pewnym momencie ona straciła przytomność. Chłopak ze strachu podskoczył. Bał się o nią. O dziewczynę którą kocha. Tak kocha. Każdemu się wydaje że się nienawidzą. Ale przecież od nienawiści do miłości jest tylko mały krok. Patrzył się w telewizor wciąż nie mogąc w to uwierzyć. Co chwila powtarzał sobie dwa pytania:
    „Dlaczego zemdlała”
    „Czy nic się jej nie stało”
    Po chwili w telewizji pojawił się komunikat
    „Jak już pewnie fani Violetty Castillo wiedzą, ich idolka straciła przytomność podczas jednego ze swoich koncertów. Jeśli chce ktoś wiedzieć coś na jej temat niech przyjedzie do szpitala Santa Cruz. Tylko rodzina i przyjaciele”
    Jednak Tomas już tego nie słuchał. Wybiegł z domu i pojechał do szpitala. Jak tylko wbiegł na korytarz zauważył dzikie tłumy fanów, którzy chcą się zobaczyć z Violettą. Postanowił przyjść kiedy będzie mnie fanów. Wyszedł więc ze szpitala. Spojrzał w stronę okna dziewczyny. Było otwarte a na dodatek na parterze. Do jego głowy przyszedł diabelski pomysł. Podszedł do okna i wszedł do jej pokoju. Na szczęście nikogo nie było. Zauważył ją skuloną na łóżku.
    -Violetta? -zapytał
    Dziewczyna na dźwięk jego głosu drgnęła.
    -Tomas? Co ty robisz?
    -Uświadomiłem sobie że moje życie nie ma sensu kiedy nie ma Cię obok mnie. Zakochałem się w Tobie.
    -Tomas. Ty nie wiesz dwóch rzeczy.-zaczęła
    -No to powiedz.
    -Bo ja…ja jestem chora na raka-powiedziała- Niedługo umrę-wyłkała
    Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy. Nie chciała odchodzić. Tym bardziej że…zakochała się w Tomasie. Nie chciała o tym myśleć ale nie umiała.
    -A druga sprawa? -zapytał Tomas
    -No bo ja. No bo my. Jestem w ciąży-powiedziała po cichu
    Tomas uśmiechnął się pod nosem. Zostanie ojcem. Ale dziecko wychowa się bez matki. To była rzecz która go dobijała. Będzie miał dziecko z dziewczyną którą kocha ale ona umrze. Popłakał się. Nie chciał by żeby ona umierała. Zbyt bardzo ją kochał.
    -Nie płacz. Będziesz mógł wychowywać nasze dziecko kiedy ja odejdę-wyszeptała
    -Ale ja bym chciał z Tobą. Nie wiem czy dam radę-powiedział
    -Dasz radę. Na pewno.-wyszeptała i go pocałowała
    Nagle do Sali weszli ochroniarze.
    -Przepraszamy ale ten mężczyzna nie powinien tutaj w ogóle wchodzić-powiedział jeden z nich.
    -Nie niech on zostanie-powiedziała Violetta
    -Jest pani tego pewna?
    -Na 100%-powiedziała a mężczyźni wyszli z Sali
    Zostali sami. W końcu mogli poważnie porozmawiać. Po dwóch miesiącach. Wreszcie porozmawiali.
    Jakiś czas później Viola wyszła ze szpitala. Zamieszkała u chłopaka bo potrzebowała opieki. Pobrali się niedługo później. Kilka miesięcy później na świat przyszła ich córeczka. Byli szczęśliwi. Lecz pewnego dnia Viola zemdlała. Zabrali ją do szpitala. Tomas zostawił małą Tini u Marco i Fran. Pojechał do szpitala. Wszedł do Sali Violi.
    -Kochanie? Jak się czujesz? -zapytał
    -Źle. Ja wiem że już dzisiaj odejdę-wyszeptała
    -Nie mów tak. Będziesz jeszcze żyła.-pocieszał ją chłopak
    -Nie. Tomas ja już umieram. Nie widzisz tego? -zapytała
    On tylko się popłakał bo też to wiedział. Chciał się cofnąć w czasie. By móc z nią spędzić więcej chwil. Pocałował dziewczynę a po chwili linia na maszynie obok stała się prosta. Świadczyło to o tym że Violetta odeszła na zawsze. Pocałował jeszcze zimne usta dziewczyny i wyszedł cały zapłakany. Usiadł na krześle i zaczął płakać. Po chwili widział jak wywożą Violettę zakrytą. Popłakał się jak małe dziecko.
    Ruszył powoli do domu przyjaciół by odebrać Tini. Wszedł i już wiedzieli co się stało. Każdy mu współczuł jednak on tego nie chciał. On chciał żyć u boku Violetty. Niestety to się już nigdy nie spełni. Postanowił jednak być dzielny dla małej Tini, która nie wiedziała jeszcze nic o śmierci bliskiej jej osoby.

    Tak se OS ;)
    Pisałam go 3 lub 4 dni. 
    Mi się podoba nawet.
    Liczę że wam też ;)
    Dedykuje go Mio.
    Dlaczego to ona już wie XD
    Pozdrawiam
    Do następnego OS ;)
    ~~Selena Tavelli